Wodospad Niagara
Wodospad Niagara (Niagara Falls) to wodospad na rzece Niagara, na granicy Kanady i Stanów Zjednoczonych. Rzeka musi pokonać różnicę poziomów (około 100 m) pomiędzy jeziorami Erie i Ontario – z pierwszego z nich wypływa, a w drugim się kończy.
To właściwie nie jest jeden wodospad, ale trzy – po stronie amerykańskiej są American Falls i Bridal Veil Falls (Welon Panny Młodej) – łącznie mają szerokość 320 metrów a ich wysokość dochodzi do 30 m. Po stronie kanadyjskiej znajduje się Horseshoe Falls (Podkowa) – ma ponad 50 m wysokości i szerokości 790 m. Wodospady są gigantyczne! W każdej sekundzie przelewa się przez nie ponad dwa miliony litrów wody!
Granica państw biegnie środkiem rzeki i środkiem wodospadu Podkowa. Po obu stronach granicy leżą dwa miasta o tej samej nazwie – Niagara Falls.
Do Niagara Falls z Bostonu dostaliśmy się samolotem (lot do Buffalo), a następnie zarezerwowanym wcześniej shuttle busem.
Wybraliśmy pobyt po kanadyjskiej stronie, wiedząc, że stamtąd będziemy widzieć wszystkie części wodospadu en face, a nie z boku – tak jak jest po stronie amerykańskiej.
Do hotelu dotarliśmy późnym wieczorem, więc pokaz fajerwerków, który latem odbywa się codziennie o 22, oglądaliśmy tylko z samochodu i z hotelowej recepcji. Na nocleg wybraliśmy klasyczny sieciowy hotel – Comfort Inn. Nic wyjątkowego, ale czysty i blisko wodospadu.
Nie mogliśmy sobie jednak odmówić wieczornego spaceru i obejrzenia iluminacji.
Z okolicy naszego hotelu do wodospadu zjeżdżało się kolejką (ok. 5 CAD/os.), stamtąd przechodziło się kawałek przez centrum handlowo-usługowo-informacyjne i docierało nad rzekę.
Obie części wodospadu podświetlone są przez gigantyczne reflektory – kolory co chwilę się zmieniają. Nas to nie zachwyciło, ale trzeba przyznać, że jest to widowiskowe.
Część kanadyjska:
Część amerykańska:
Następnego dnia rano nasze kroki ponownie skierowaliśmy ku kolejce szynowej. A następnie wykupiliśmy bilety na wejście za wodospad – 20 CAD/os, 13 CAD/dziecko:.
Aby wziąć udział w „Journey behind the falls” musieliśmy zjechać windą 30 m w dół i stamtąd zobaczyć wodospad od dołu z platformy widokowej:
Wewnątrz skały wykute były tunele, które prowadziły za wodospad. Ryk wody był ogłuszający. Niesamowite wrażenie!
Wszyscy dostawali twarzowe pelerynki – na szczęście, bo w powietrzu unosiło się mnóstwo wody i byliśmy cali mokrzy.
Następnie udaliśmy w kierunku przystani statków wycieczkowych, aby podpłynąć pod Podkowę. Spacer ładną promenadą zajął na jakieś 20 minut, podczas których zrobiliśmy pewnie z paręset zdjęć ;)
Nad Niagarą jest mnóstwo atrakcji – zjazd tyrolką, kina 7D, Imax itp., kasyna, knajpy, sklepy, kolejka linowa, ogrody botaniczne, loty helikopterem, wieża widokowa, wesołe miasteczko itd. To wszystko sprawia, że przeciętny turysta ma tu co robić, ale natura schodzi na drugi plan :(
Po wykupieniu biletów (26 CAD/os, 16 CAD/dziecko), zeszliśmy do przystani i uzbrojeni w czerwone tym razem pelerynki wsiedliśmy na statek Hornblower. Rejs trwa około 20 minut i pokazuje potęgę wodospadów z bliska. Gdy podpłynęło się bliżej Podkowy, wody w powietrzu było tyle, że cali byliśmy mokrzy. Zdjęć nie mamy, bo sprzęt foto nie zniósłby takiego prysznica ;)
Okazało się, że do odjazdu autobusu do Toronto mamy jeszcze parę godzin, a to co chcieliśmy zobaczyć – już zobaczyliśmy. Powłóczyliśmy się więc po „bulwarze”, zjedliśmy obiad i zakończyliśmy spotkanie z Niagarą.
Okolice dworca autobusowego, do którego nie sposób dostać się pieszo – znajduje się parę kilometrów od centrum miasta (dziwny pomysł):
Pobyt nad Niagarą zajął nam jedną noc i dzień i uważamy, że to wystarczy, aby przeżyć świetną przygodę podczas rejsu statkiem, aby docenić potęgę żywiołu podczas wejścia za wodospad, aby odpocząć i popodziwiać widoki. Obie płatne atrakcje były warte uczestnictwa. Jednak ogromnym minusem jest to, że Niagara została tak bardzo wchłonięta przez miasta, że mnóstwo tu kiczu i tandety, że nie ma możliwości podziwiania dzikiej natury, tylko taką już skomercjalizowaną… Że nie stworzono tu parku narodowego, tylko kolejne Las Vegas… :(
Wasza Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.
Wodospad wydaje się przytłaczający przez swój rozmiar, a jednocześnie widok zapewne zapiera dech w piersiach. Pierwszy raz widziałam go podświetlonego dlatego dziękuję za super fotki:)
Nie da się ukryć, że jest ogromny i ryczący. Szczególnie ten słyszalny w całej okolicy huk wody robi wrażenie. Niagara jest podświetlana codziennie – spektakl może i nieco kiczowaty, ale robiący wrażenie :)