Trzy tygodnie na Zachodzie
Przełom czerwca i lipca spędziliśmy po raz kolejny w Stanach Zjednoczonych. Postanowiliśmy wrócić na zachód i uzupełnić naszą „mapę” o kolejne miejsca w rejonie Arizona/Utah. Te, na które dotąd zabrakło czasu, a które bardzo chcieliśmy zobaczyć.
Nasza podróż zaczęła się od Warszawy, skąd polecieliśmy do Nowego Jorku. Tam spędziliśmy dwa dni i przelecieliśmy do Las Vegas, gdzie czekało na nas wynajęte auto. Następnie nim wyruszyliśmy na dwutygodniowy objazd po parkach narodowych i stanowych. Wróciliśmy do Vegas, zostawiliśmy samochód, przelecieliśmy z powrotem do Nowego Jorku, gdzie spędziliśmy trzy dni. Odwiedziliśmy także pobliską Filadelfię. Tak po krótce wyglądała nasza podróż.
A bardziej szczegółowiej?
Odwiedziliśmy 7 parków narodowych:
- Death Valley NP
- Grand Canyon NP
- Canyonlands NP
- Arches NP
- Capitol Reef NP
- Bryce Canyon NP
- Zion NP
oraz 7 parków stanowych i prywatnych i innych miejsc widokowych:
- Meteor Crater
- Horseshoe Bend
- Antelope Canyon X
- Monument Valley
- Goosenecks SP
- Dead Horse Point SP
- Escalante Petrified Forest SP
Byliśmy w trzech dużych miastach: Nowym Jorku, Las Vegas i Filadelfii. Odwiedziliśmy kilka mniejszych, uroczych miejscowości: Sedona, Flagstaff, Jerome, Moab, Torrey. Przejechaliśmy kawałek słynnej Route 66 z niezwykłymi „ghost towns”: Nelson, Kingman, Seligman.
Widzieliśmy petroglify, skamieniałe drzewa, tropy dinozaurów, kąpaliśmy się w górskim strumieniu, przeżyliśmy ulewę w Dolinie Śmierci (sic!), dotykaliśmy prawdziwego meteorytu, byliśmy na musicalu na Broadwayu i na show w Vegas, oglądaliśmy jeden z największych pokazów fajerwerków na świecie. Przeszliśmy setki kilometrów na nogach i przejechaliśmy tysiące samochodem. Widzieliśmy dzikie zwierzęta, piękne ptaki, w tym kolibry i kondora kalifornijskiego. Oglądaliśmy oszałamiające wschody i zachody słońca. Odpoczywaliśmy w przyjemnych hotelach, jedliśmy miejscowe przysmaki, wyszukiwaliśmy nietuzinkowe pamiątki w sklepikach i na straganach. Na wszystko znalazł się czas.
Wróciliśmy zmęczeni, ale zachwyceni przyrodą zachodnich stanów USA. Te setki kilometrów niezamieszkałych, niezurbanizowanych terenów, dzikiej przyrody i pejzaży jak nie z tego świata są oszałamiające i nie pozwalają o sobie zapomnieć. Chciałoby się znów tam wrócić, choć ledwo opuściliśmy te miejsca…
Jak zawsze w Stanach, podróżowało nam się znakomicie. Było bezpiecznie, spokojnie, cały plan udało nam się zrealizować (poza jednym parkiem stanowym, którego część została zamknięta dla zwiedzających ze względu na upały).
A teraz będę po kolei pokazywała wam te piękne miejsca :)