Niezwykłe jezioro Tonle Sap – Kambodża
Na kolorowy statek turystyczny wsiadaliśmy na przystani Chong Kneas, leżącej niedaleko Siem Reap. Stamtąd popłynęliśmy kanałem do pływającej wioski na jeziorze Tonle Sap.
Tonle Sap to wyjątkowy zbiornik wodny zmieniający znacznie swą wielkość w zależności od pory roku – w ciągu pory suchej ma ok. 2,5 tys. km2, a w porze deszczowej – 15 tys. km2 powierzchni. Jest to także jeden z najbardziej zarybionych akwenów i jednocześnie jeden z największych słodkowodnych zbiorników na świecie. Tonle Sap zostało ustanowione rezerwatem biosfery UNESCO.
Z jeziora wypływa rzeka o nazwie Tonle Sab, która łączy się z rzeką Mekong w stolicy Kambodży Phnom Penh. Wiosną, gdy Mekong jest zasilany wodą z topniejących śniegów, wtłacza on masy wody do rzeki Tonle Sab, przez co ta zmienia swój bieg i wpływa z powrotem do jeziora, znacznie podnosząc jego poziom. To podobno jedyna taka rzeka na świecie, która dwa razy w roku zmienia swój kierunek.
W Kambodży przebywaliśmy w czasie pory suchej, więc wody w jeziorze było znacznie mniej (około 1 m głębokości) niż w porze deszczowej. Skalę zjawiska można zauważyć obserwując wysokie brzegi Tonle Sap – w porze deszczowej woda sięga aż do samej góry tych „klifów” (w niektórych miejscach aż do 15 m głębokości):
Kiedy wypływa się z przystani, mija się wioskę na palach, której część przenosi się dalej od brzegu, gdy przychodzi pora deszczowa. Mieszkańcy wsi położonych na i nad jeziorem trudnią się głównie rybołówstwem. W wodach Tonle Sap żyje ok. 150 gatunków ryb. Rocznie poławia się tu ok. 200 tys. ton ryb.
Z łowionych tu ryb wyrabia się słynną pastę prahok. Powstaje ona ze zmielonych, a potem solonych ryb, fermentujących w beczkach (lub słojach) przez okres od kilku tygodni do trzech lat. Prahok ma bardzo silny zapach i smak i nawet jego odrobinka nadaje potrawom khmerskim poszukiwanej głębi.
Płynąc kanałem w kierunku floating village (pływającej wioski) mijaliśmy cmentarz. Co ciekawe, w porze deszczowej zalewany jest w całości wodą…
Pora sucha pokazuje mniej chwalebną część ludzkiej działalności – mnóstwo śmieci…
Pływająca wioska jest samowystarczalna. Mieszkańcy mają tu doprowadzony prąd, jest szkoła, sklepy, kościół, posterunek policji, świątynie, restauracje, mała stocznia do naprawy łodzi itd.
Pływając pomiędzy zacumowanymi domami podejrzeć można codzienne życie mieszkańców nietypowej wsi. Zauważyć można było osoby krzątające się przy swoich niewielkich domostwach – sprzątających, gotujących, robiących zakupy u obwoźnej handlarki, która podpłynęła właśnie pod dom, piorących ubrania w jeziornej wodzie, zawożących łodziami dzieci do szkoły, podlewających rośliny w pływających ogródkach, albo po prostu odpoczywających na hamakach rozwieszonych w domkach.
Zawieziono nas też do miejsca, gdzie hodowane są krokodyle – są one w Kambodży jadane:
Zamiast samochodów – łodzie:
Czy było warto wybrać się poza Siem Reap i zobaczyć którąś z floating village? Uważam, że tak. To niezwykłe miejsca, pokazujące jak ludzie potrafią radzić sobie ze zmieniającym się dwa razy w roku poziomem wody i jak można żyć w tymczasowych i pływających domach, co okazuje się chyba całkiem wygodne, gdy pracę dają wody jeziora…