Jadąc z Moab i okolic Arches National Park do Yellowstone zatrzymaliśmy na jedną noc w Salt Lake City. To spore miasto położone nad Wielkim Słonym Jeziorem, stolica stanu Utah. Znane jest z wielkiej wspólnoty mormonów, którzy stanowią 70% całej społeczności oraz z igrzysk olimpijskich zorganizowanych tu w 2002 roku.

Mormoni (wierni Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich) uznają siebie za odłam chrześcijaństwa, jednak wiele ich wierzeń odbiega od nurtu chrześcijańskiego. Na przykład poza Biblią uznają za księgę świętą Księgę Mormona, napisaną w XIX wieku przez założyciela ich kościoła. Wierzą też w żyjących proroków, którzy przewodzą całej wspólnocie oraz w to, że Jezus był krewnym Lucyfera. Należy dodać, że obecnie mormoni nie stosują już wielożeństwa, ale nadal nie przyjmują żadnych używek, w tym alkoholu i kawy. Nawet napicie się piwa w lokalu obwarowane jest przepisami (można zamówić napój tylko do posiłku i ma on niską zawartość alkoholu).

Na ulicach miasta widać, że społeczność mormońska jest żywa i prężnie działająca – panie ubierają się klasycznie – spódnice (lub sukienki) za kolano, bluzki zapinane pod szyją, płaskie obuwie, włosy związane, minimalny makijaż. Panowie w koszulach i spodniach w kant. Samo centrum miasta stanowi kompleks budynków (Temple Square) należący do wspólnoty mormonów – jest tam piękna „katedra”, centrum konferencyjne, muzea związane z tamtejszą wiarą.

My zdecydowaliśmy się zobaczyć tylko Temple Square i jego okolicę. Kompleks jest bardzo zadbany, otoczony zielenią, wszędzie kwitły kwiaty, było cicho i spokojnie. Pracownicy centrum byli dla nas bardzo pomocni i mili, zapraszali nas do kolejnych obiektów i wyjaśniali pokrótce ich znaczenie.

Wnętrze Salt Lake Tabernacle:

Do Świątyni nie mogą wchodzić niewierni, więc musieliśmy obejrzeć ją tylko z zewnątrz:

Do dziś pamiętam upajający zapach kwitnących kwiatów i tę feerię barw na każdym trawniku i rabacie. Pięknie!

Ulice Downtown:

Po wypiciu kawy i zakupach w pobliskim centrum, udaliśmy się na obrzeża miasta do Muzeum Historii Naturalnej. Jako, że tego typu muzea odwiedzamy gdzie tylko one są i gdzie tylko mamy na to czas – wszyscy troje interesujemy się tą tematyką – nie mogliśmy przegapić i tej placówki.

Muzeum Historii Naturalnej

Muzeum znajduje się na zboczu góry, w nowoczesnym budynku, z którego tarasów rozpościera się piękny widok na całe miasto. Tutaj znajdziecie wszystkie potrzebne informacje o bieżących i stałych wystawach i samym muzeum: KLIK

W muzeum była strefa interaktywna dla maluchów:

Był dział z rewelacyjnymi wykopaliskami paleontologicznymi:

Widok na miasto z tarasu muzeum:

Dział prezentujący miejscową florę i faunę:

Był dział antropologiczny prezentujący kulturę rdzennych mieszkańców:

Muzeum było warte wizyty, fajne, ciekawe (również dla dzieci) ekspozycje, nowoczesne i nieprzytłaczające, w pięknym architektonicznie budynku.

W Salt Lake City spędziliśmy parę godzin, rezygnując tym razem z wizyty nad Słonym Jeziorem (mieliśmy w planie zobaczyć je w drodze powrotnej, jednak nie udało nam się – o tym w następnych postach), a potem udaliśmy się na północ, w kierunku naszego kolejnego postoju – Idaho Falls.

Idaho Falls to niewielkie miasto (ok. 60 tys. mieszkańców) położone nad rzeką Snake, drugie co do wielkości w stanie Idaho. Spędziliśmy tam jedną noc w drodze do Yellowstone. Mieliśmy też w planie rozejrzeć się i dopytać, jak przygotowane jest do całkowitego zaćmienia słońca, które miało nastąpić za kilka dni (szukaliśmy najlepszego miejsca na obserwację tego zjawiska).

Przez centrum miasta przepływa Snake River – na jej brzegach utworzono przyjemny park. Na rzece utworzyły się (naturalnie, ale i sztucznie przez ludzi) kaskady, przez co przyjemnie szumi woda i daje miły chłód w upalne dni.

Spotkaliśmy przemiłego starszego pana – weterana, który nie mógł uwierzyć, że przyjechaliśmy do IF aż z Polski i podarował Amelce amerykańską flagę na pamiątkę (ma ją do dziś):

W miejscowym browarze Snow Eagle zjedliśmy pyszną kolację i napiliśmy się znakomitego kraftowego piwa – polecamy, jeśli będziecie w okolicy.

Idaho Falls nie jest miastem interesującym. Nie ma tu poza rzeką nic ciekawego, ale jest  za to dobrym miejscem na nocleg w drodze do zachodniej bramy parku Yellowstone (2h samochodem). I z tego też skorzystaliśmy – następny dzień spędziliśmy już w naszym wymarzonym Yellowstone.

CDN

Wasza Patrycja

Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *