Rodzinny urlop w Lipsku cz.2
Przyszedł czas na kolejne atrakcje Lipska – miasta, w którym spędziliśmy kilka fajnych lipcowych dni. Pisałam o tym TUTAJ. A teraz pokażę wam jeszcze więcej miejsc, które sprawią, że wyprawa do Saksonii będzie udana.
Budowlą, z którą wiele osób kojarzy Lipsk jest Pomnik Bitwy Narodów. Upamiętnia on największą bitwę stoczoną w 1813 roku między wojskami napoleońskimi, a wojskami koalicji antyfrancuskiej (Austria, Prusy, Rosja, Szwecja). Pomnik wznosi się wysoko nad dachy miasta, bo ma 91 metrów wysokości i jest najwyższą budowlą pomnikową w Europie. Na tarasy widokowe można wjechać windami (lub wejść po schodach) i stamtąd podziwiać ogrom budowli oraz malowniczość Lipska.
Ale atrakcją, która przyciąga do miasta prawdziwe tłumy jest Zoo w Lipsku. Zostało ono założone 1878 roku i jest jednym z najstarszych ogrodów zoologicznych na świecie. Na terenie o powierzchni około 27 ha zamieszkuje 850 gatunków zwierząt, co czyni to miejsce jednym z najbogatszych w gatunki zoo w Europie.
Na miejscu czeka zwiedzających parogodzinny spacer przez kilka krain geograficznych – przenieść się można do Azji, Afryki, Ameryki Południowej oraz do krainy małp „Pongoland” i lasu tropikalnego „Gondwanaland”. Jest tu także akwarium, terrarium i pawilon koali. Przechodząc ze strefy do strefy, nie tylko oglądamy zwierzęta różnych kontynentów, ale sami poprzez architekturę i dekoracje przenosimy się z miejsca na miejsce. Ponadto lipskie zoo zamieszkiwane jest przez wiele gatunków zagrożonych wyginięciem – tylko tutaj w Europie zobaczyć można łuskowca, czy niełaza plamistego.
Najchętniej odwiedzaną strefą w lipskim ogrodzie zoologicznym jest Gondwanaland. To las tropikalny pod dachem wznoszącym się na wysokość 34 metrów oraz kryjącym teren większy niż dwa boiska do piłki nożnej. Jest to największa szklarnia tropikalna w Europie. Zamieszkiwana jest przez 200 gatunków zwierząt i porośnięta przez około 500 gatunków tropikalnych roślin.
Inną ciekawą strefą jest Pongoland – największy na świecie pawilon dla małp człekokształtnych – mieszkają tu goryle, szympansy, orangutany i szympansy pigmejskie. Na olbrzymich wybiegach oraz w zadaszonych pawilonach zobaczyć można małpie rodzinki, które bawią się, odpoczywają, czy też jedzą posiłek przygotowany przez opiekunów.
Nam także bardzo spodobała się część afrykańska i stworzona w lipskim ogrodzie sawanna. Można się tu przyjrzeć lwom, żyrafom, antylopom i strusiom. Są także nosorożce, zebry, hieny i zabawne surykatki. Dużą atrakcją było zobaczenie zagrożonych wyginięciem okapi – żyraf leśnych o łagodnym spojrzeniu.
Po długim spacerze, warto coś przekąsić. Polecimy wam zatem przyjemną restaurację – mieści się ona w kamienicy tuż przy rynku – to Gasthaus Bartels Hof serwująca znakomite dania kuchni saksońskiej. Latem restauracja przyjmuje gości również na zewnątrz – to bardzo klimatyczne i spokojne miejsce w imponującym otoczeniu historycznych budynków. Renesansowy wykusz kamienicy pochodzi z 1523 roku i jest to najstarszy zachowany element elewacji kamienicy w mieście.
Ciekawym miejscem jest Kunstkraftwerk – to centrum kultury powstałe w starych budynkach elektrowni zasilającej linie tramwajowe. Odbywają się tu wystawy, pokazy, koncerty. Ale my zainteresowani byliśmy mappingiem (projekcje multimedialne wyświetlane na trójwymiarowych obiektach np. budynkach). W dwóch wielkich halach obejrzeć można było pokazy o różnej tematyce – połączenie wyświetlanego na ścianach obrazu ze znakomicie dobranym dźwiękiem zrobiło na nas wielkie wrażenie.
Kolejnym miejscem, w którym można świetnie spędzić czas jest Park Rozrywki Belantis, leżący około 20 km od centrum miasta. Utworzony został w 2003 roku na terenach byłej kopalni węgla brunatnego, które zamieniono w strefę rekreacyjną miasta. Jest to największy park rozrywki we wschodniej części Niemiec, odwiedzany rokrocznie przez około pół miliona gości. Na 27 ha stworzono 8 bajkowych krain tematycznych, w których można skorzystać z 60 parkowych atrakcji.
Naszym rodzinnym hitem okazał się rollercoaster Huracan i wodny zjazd z piramidy – Klątwa Faraona. Ale w każdym miejscu bawiliśmy się znakomicie. Poza świetnymi rollercoasterami, są tu karuzele, zjeżdżalnie, tory wyścigowe, huśtawki, place zabaw, przygodowe ścieżki edukacyjne, są strefy rekreacyjne np. niewielka plaża czy miejsce do wodnych harców dla najmłodszych. Są też bary i restauracje. Odbywają się też widowiska plenerowe i koncerty.
Ale Lipsk poza „miejskimi” atrakcjami, oferuje także ciekawe miejsca do spędzenia czasu na łonie natury. My wybraliśmy się nad jezioro Markkleeberg (Markkleeberger See) powstałe na terenach pokopalnianych. Przepłynęliśmy się statkiem po spokojnych wodach podziwiając piękną okolicę. Później wykąpaliśmy się na jednej z wielu plaż – na brzegach jeziora znajduje się sporo piaszczystych przyjemnych kąpielisk, z łagodnym wejściem do wody, na których można poopalać się i popluskać w wodzie. A na koniec pobytu nad jeziorem zjedliśmy pyszną kolację w restauracji Kanu Wildwasser Terrasse z oszałamiającym widokiem na okolicę. Polecamy Markkleeberg See szczególnie latem. Po zwiedzaniu miasta można spędzić czas nad wodą i odetchnąć na łonie przyrody.
Atrakcji w Lipsku było mnóstwo i dla nas i dla naszej córki i wszystkie były one warte odwiedzin i poświęconego czasu. Lipsk nazywany „drugim Berlinem” ze względu na szybki rozwój i świetne warunki życia, bardzo nam się spodobał. Miasto dużo zyskuje przy bliższym poznaniu – podczas nieśpiesznych spacerów zauważa się liczne smaczki architektoniczne i zaczyna odczuwać jego luźną i przyjemną atmosferę. I co ważne – Lipsk leży tylko 200 km od naszej granicy – to na tyle blisko, że można wyskoczyć tutaj na weekend. Co zdecydowanie polecamy!
Tekst powstał we współpracy z portalem Dziecko w podróży oraz Leipzig Travel.