Tegoroczne ferie zimowe spędziliśmy na Dominikanie, w znanym kurorcie Punta Cana. Był to spontaniczny wyjazd, na tydzień, tak aby wygrzać się na słońcu i popływać w ciepłej wodzie. Czy nam się podobało, czy odkryliśmy raj na ziemi, czy chętnie tam wrócimy? Przeczytajcie.

Wybraliśmy hotel w Bavaro (dzielnica kurortu Punta Cana), w pierwszej linii brzegowej, z międzynarodowej sieci RIU – RIU Bambu. To duży obiekt, z kilkoma basenami, z kilkoma restauracjami, barami i innymi atrakcjami dla gości, ale wygodny i czysty, z dobrym serwisem. Nie był zatłoczony, zawsze można było znaleźć spokojny i pusty basen, czy też puste leżaki na plaży. Spacerowaliśmy po terenie hotelu, codziennie korzystaliśmy z innego basenu, zmienialiśmy restauracje i bary (wszędzie było bardzo smacznie), a i tak okazało się, że ostatniego dnia trafiliśmy w miejsce, którego nie znaleźliśmy przez tydzień – to daje wyobrażenie na temat wielkości obiektu, albo naszego gapiostwa ;)

Hotel znajdował się tuż przy plaży. Znad basenu można było w kilka kroków przenieść się na biały piasek. Plaża była ładna, ale zawsze było na niej mnóstwo ludzi. Poza tym kwitł handel, w pobliskich barach grała muzyka, a turyści korzystali z szerokiej oferty plażowych atrakcji.

Pomiędzy hotelami znajdowała się handlowa uliczka, na której kupić można było pamiątki z wyspy, wyroby z kakaowca, cygara, rum itd.

RIU w Punta Cana to kompleks kilku hoteli tej sieci. Będąc w jednym z nich, można było korzystać z infrastruktury pozostałych (zależało to od hotelu – goście jednych obiektów mieli większe możliwości niż innych). My mając tak wiele rozrywek w swoim Bambu nie odwiedzaliśmy innych hoteli, jedynie wspólny dla wszystkich aquapark. Amelia szalała na zjeżdżalniach, ja czytałam, a Adam fotografował ptaki na terenie hotelu.

Wszystkie te piękności spotkane na terenie hoteli RIU:

O Dominikanie mówi się, że to raj na ziemi, w internecie zobaczyć można zdjęcia przepięknych plaż z białym piaseczkiem i zielonych palm kołyszących się nad turkusową wodą… Czy tak jest rzeczywiście? Owszem. Ale wzdłuż tych plaż ciągną się tereny hotelowe, są leżaki, jest muzyka, mnóstwo turystów i nie ma to nic wspólnego z moim wyobrażeniem raju ;)

Poza tym na Dominikanie nie ma zbyt wiele do zobaczenia – to co prawda subiektywne, ktoś inny powie, że jest mnóstwo atrakcji, jednak znając nas trochę, obserwując jak podróżujemy i co lubimy, sami możecie ocenić ile zobaczyliśmy w tydzień – miejsca odwiedzone przez nas podczas pobytu w Punta Cana opisałam TUTAJ. I nie wynika to z lenistwa, ale z bogactwa wyspy w atrakcje ;)

Jednak nie mogę powiedzieć, że nam się nie podobało. Spędziliśmy dokładnie taki urlop, jakiego się spodziewaliśmy – było gorąco, chillowo i przyjemnie, woda była turkusowa i ciepła, rum pyszny i mieliśmy dużo czasu na czytanie książek na leżaku. Jeśli komuś potrzeba takiego urlopu – niech śmiało wybiera Dominikanę na cel podróży. Jeśli zaś ktoś potrzebuje czegoś więcej – będzie się po prostu nudził.

Dla nas była to miła odmiana od naszych zwykle intensywnych urlopów, ale raczej jednorazowa. Nie sądzę, abyśmy kiedykolwiek wrócili na Dominikanę.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FUKO pisze:

Bardzo przydatny wpis. Na pewno przyda się na kolejne wyprawy :) Pozdrawiamy!

Carina pisze:

Mój kolega mieszka tam od kilkunastu lat ,pięknie jest tylko tam gdzie są turyści i hotele w głąb lepiej nie wychylać się, straszna bieda i bardzo niebezpiecznie,takie drugie Maledivy.