Pożegnanie z Nowym Jorkiem
Ostatni dzień w Nowym Jorku spędziliśmy równie intensywnie jak poprzednie. Było dużo chodzenia, znalazło się coś dla ciała i coś dla duszy ;)
Wcześniejsze dni naszego pobytu w tym wspaniałym mieście opisałam TUTAJ
Rano, po klasycznym śniadaniu (jajka, bekon, pancakes) udaliśmy się w okolice Rockefeller Center, aby dokonać reklamacji zakupu z poprzedniego dnia – w wybranej przez mnie torebce nie było długiego dopinanego paska. Ekspedientka odpięła pasek od innej torebki i mi go po prostu wręczyła, bez zbędnych słów i czynności. Tak wyglądają słynne reklamacje w USA ;)
Stamtąd pojechaliśmy do Metropolitan Museum od Art – to największe amerykańskie muzeum i jedno z największych na świecie. Jego stała kolekcja liczy ponad 2 miliony eksponatów. Założone zostało w 1870 roku.
Zbiory obejmują dzieła starożytnych kultur:
Obrazy i rzeźby europejskich twórców:
Sztukę współczesną:
Dzieła klasyczne, dzieła kultur afrykańskich, azjatyckich, islamskich itd.:
Do tego muzeum zgromadziło olbrzymie kolekcje instrumentów muzycznych, broni, dawnego wyposażenia wnętrz i kostiumów:
Spędziliśmy tam większą część dnia i zobaczyliśmy zaledwie cząstkę bogatych zbiorów muzeum.
Ponadto dach Metropolitan Muzeum jest jednym z najpopularniejszych miejsc widokowych na Manhattan. Oszałamiający widok drapaczy chmur „unoszących” się nad zieloną linią drzew Central Parku zapada w pamięci na długo…
Stamtąd, pełni wrażeń, przenieśliśmy się w okolice Union Square. To ładny plac z parkiem w środkowej części Manhattanu. Jest tu targ ze świeżymi owocami i warzywami, plac zabaw, kawiarnie i restauracje oraz mnóstwo sklepów w otaczających plac wieżowcach.
W jednym z nich (Burlington), poza zakupami można zrobić interesujące zdjęcia placu Union Square i Manhattanu.
Jednak naszym celem była mieszcząca się niedaleko placu księgarnia – Strand Bookstore. To jeden z najbardziej znanych i z największych antykwariatów na świecie. Reklamuje się hasłem „18 Miles of Books”, choć obecnie mieści już 23 mile książek ;) To rodzinna firma, powstała w 1927 roku, która działa nieprzerwanie do dziś.
Strand Bookstore jest nowojorską ikoną, pojawiła w wielu filmach i powieściach np. Julie i Julia, czy Sex w wielkim mieście.
Uwielbiamy księgarnie z duszą, zawsze takie odwiedzamy, a ta właśnie taka jest, zdecydowanie.
Jeszcze tylko kolacja w okolicach Flatiron Building – powstałe w 1902 roku „Żelazko”, jak budynek jest nazywany przez swój niezwykły kształt. To kolejna ikona Manhattanu.
Tuż obok znajduje się Madison Square Park, a w nim jeden z wielu lokali Shake Shack – to znana sieciówka słynąca z koktajli oraz hamburgerów. Faktycznie, jak na fast food, były smaczne.
Rankiem następnego dnia wyjeżdżaliśmy do Bostonu, co opisałam TUTAJ.
Wielokrotnie wspominałam, że jesteśmy wielkimi wielbicielami Nowego Jorku. To miasto, pomimo tego, że ogromne, nie przytłacza. Jest głośne, pełne wiecznie śpieszących się ludzi, zakorkowane, nie zawsze czyste, ale ma tak wiele cech, które zachwycają – piękna architektura zabytkowych drapaczy chmur, mnóstwo skwerów, parków, spokojne mieszkalne dzielnice, wspaniałe muzea, wielokulturowość, miejsca znane z filmów i seriali, których poszukiwanie jest świetną zabawą, a do tego klimatyczne knajpki i świetne miejsca na zakupy. Nowy Jork jest męczący, to na pewno, ale także bardzo inspirujący i uzależniający. Ciągle chce się go więcej i więcej… Mam nadzieję, że już niedługo, znowu będziemy mogli go odwiedzić.