Co prawda nie one night, a kilka i nie korzystaliśmy z nocnych uroków, z jakich słynie to miasto i o których mówi tytuł – nawiązując do przeboju sprzed lat, niemniej udało nam się rzucić okiem na miasto po zmroku ;)

20160216T210114IMG_4407
Widok z naszego hotelowego okna na nocny Bangkok

Najwyższym budynkiem w Bangkoku jest Baiyoke Tower II – mierzy 328 m i ma 85 kondygnacji.  Wieżowiec znajdował się bardzo blisko naszego hotelu, więc skorzystaliśmy z okazji i wybraliśmy się tam na kolację oraz podziwianie miasta z góry. Podróż na szczyt budynku podzielona jest na kilka etapów. Po drodze jest możliwość podziwiania panoramy Bangkoku z niższych pięter – podczas przesiadek i zmiany wind. Budynek i jego otoczenie nie są szczytem elegancji, wnętrze również nie zachwyca – sztuczne marmury, wytarte wykładziny, lekki brudek w sali restauracyjnej (jedzenie ok, ale bez rewelacji, choć to tutaj spróbowaliśmy zupy z jaskółczych gniazd – ohyda), ale widoki rekompensują wszystko… Najwyższe piętro jest obracającym się, otwartym tarasem widokowym, (podczas naszej wizyty taras się nie obracał z powodu jakiejś awarii) z którego nocna panorama miasta przyprawia o zawrót głowy…

Wszechobecne tuk tuki – przejażdżka nimi przeznaczona jest dla osób o mocnych nerwach ;) Gnają między samochodami ze 120 km/h, wciskają się pomiędzy pojazdy, czasem jadą pod prąd, telepie się toto, podskakuje… A Bangkok należy do najbardziej zatłoczonych miast na świecie. Nie dla mnie takie atrakcje ;)

Jeden z wieczorów spędziłam w centrum Asiatique – to wielki kompleks handlowo-gastronomiczny usytuowany nad rzeką Chao Phraya. Powstał w miejscu starych doków portowych. Jest tu ogromny Diabelski Młyn, tor gokartowy, mnóstwo sklepów i restauracji, ozdobą są odrestaurowane zabytkowe budynki i liczne rzeźby nawiązujące do historii tego miejsca.

Działa tu także kabaret Calypso z 25-letnią historią. Prezentuje show, w których biorą udział tylko i wyłącznie mężczyźni oraz ladyboys. Spektakl był całkiem przyjemny, a uroda artystów, stroje oraz makijaż – zachwycające.

Tajlandia jest bardzo otwarta i tolerancyjna, jeśli chodzi o trzecią płeć. Ładne dziewczyny, które mają za sobą dziesiątki operacji plastycznych, setki pełnych cierpienia godzin, tonę zużytych kosmetyków i tysiące bathów wydanych na stroje… Ale efekt jest porażający – naprawdę wyglądają jak (piękne) kobiety… Człowiek nabawia się kompleksów patrząc na nie ;)

Podróżując z dzieckiem zmuszonym się jest często do zrezygnowania ze swoich planów – i tak np. nie dotarliśmy na Khao San Road, aby zobaczyć wieczorny targ… Ale co się odwlecze… Do Bangkoku jeszcze wrócimy! :)

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta kolacja na dachu musi być super!
Czy ceny przyprawiają o zawrót głowy? czy da się przeżyć? My podróżujemy low cost’owo, nie powiem, że z chęcią bym skorzystała z takiej atrakcji :)

admin pisze:

Wjazd na najwyższe piętro kosztował bodajże 300 bht. Kolacja jakieś 800 bht, ale powiem szczerze – to bym sobie darowała ;) Na którymś z najwyższych pięter jest też bar – zdecydowanie wybrałabym drinka z obłędnym widokiem i górną platformę.