Długi weekend w Lwowie
Lwów na długi weekend, czy to dobry pomysł? Uważam, że świetny. Miasto nie jest wielkie, w cztery dni zwiedzi się je całkiem dobrze, poczuje klimat i posmakuje kresowej kuchni. My we Lwowie spędziliśmy długi weekend sierpniowy i na pewno kiedyś to powtórzymy.
Do Lwowa dolecieliśmy z Gdańska wizzairem – bilety były niedrogie (niecałe 200 zł/os. w dwie strony). Z lotniska do hotelu dojechaliśmy taksówką – 250 UAH za nas wszystkich (z powrotem tak samo).
Nocleg zarezerwowaliśmy przez booking w British Club Lviv. Bardzo ładne miejsce, w starej kamienicy, parę kroków od opery. Pokoje wielkie, czyste, a hotelowe śniadanie bardzo smaczne. Jedna uwaga – nie ma windy, więc trzeba się liczyć z wdrapywaniem po schodach.
Opera Lwowska, to tak naprawdę Lwowski Narodowy Akademicki Teatr Opery i Baletu; jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych budynków w mieście. Znajduje się na końcu Prospektu Swobody – miejskiego bulwaru.
Prospekt Swobody to zadrzewiona aleja, wzdłuż której stoją piękne kamienice i pomniki:
Lwowska starówka wpisana została na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Całkowicie zasłużenie – jest piękna i spójna architektonicznie i stanowi niezwykłe świadectwo obecności wśród jej mieszkańców wielu narodowości. Na pewno wymaga ona jeszcze ogromnego dofinansowania, ale i tak zachwyca.
Lwowski Rynek – otoczony 44 pięknymi kamienicami, na jego środku stoi ratusz z niezbyt urodziwą wieżą (to nowy budynek ratusza miejskiego, wybudowany po 1825 na miejscu budynku, który po zawaleniu się wieży, rozebrano). Przez rynek przechodzi się wiele razy dziennie, bo stanowi on centralny punkt miasta i starówki.
Pamiątki ze Lwowa sprzedawane na straganach na rynku:
Na starówce znajdziecie mnóstwo pięknie udekorowanych sklepów:
Figura Leopolda von Sacher-Masocha (od jego nazwiska powstał termin masochizm) – koniecznie włóżcie mu rękę do kieszeni! ;)
Widok na Operę i miasto z restauracji Panorama (knajpki, kawiarnie, restauracje polecę wam w osobnym wpisie):
W mieście spotkać można wiele poloników:
Kolumna Adama Mickiewicza:
Sklep ukraińskiej firmy Roshen – jednej z największych fabryk słodyczy na świecie, położony niedaleko pomnika Mickiewicza, zachęca do zakupów ładnie zaaranżowanymi (z poruszającymi się elementami) witrynami, zwierzakami na ławkach, z którymi dzieci robią sobie zdjęcia. Nieoczywisty punkt na mapie zwiedzania Lwowa, a z dziećmi – ciekawy i smaczny :)
Pół jednego dnia spędziliśmy na zwiedzaniu miasta z miejscowym, polskojęzycznym przewodnikiem – wycieczkę rezerwowaliśmy internetowo przez firmę Kumpel Tour. Wszystko odbyło się w jak największym porządku. Pani przewodniczka opowiedziała nam wiele ciekawostek o mieście, pokazała fajne miejsca, przybliżyła historię. Cena od 150 UAH za osobę (20 zł/os.).
Pchli targ – głównie można kupić tu książki:
Pomnik Nikifora:
Kościołów i cerkwi jest we Lwowie zatrzęsienie. Zajrzeliśmy do kilku z nich, tych mieszczących się na starówce. Są piękne i znakomicie odrestaurowane.
Przepiękna Kaplica Boimów z XVII wieku – znajdująca się tuż obok katedry. Prawdziwe arcydzieło sztuki późnego renesansu:
Kwartał Ormiański z malowniczą uliczką (a jakże) Ormiańską:
Na ulicy Ormiańskiej znajdziecie jedną z popularnych lwowskich knajpek – Lampa Naftowa. Jej nazwa nawiązuje do wynalazku Łukasiewicza i Zeha, który powstał właśnie we Lwowie, a ciekawe figury obu naukowców są bardzo chętnie obfotografowywane przez turystów.
Zaułek Ormiański z katedrą:
Lwów oczarowuje i wciąga – spacerować można godzinami podziwiając piękne budynki, pijąc znakomitą kawę, zajadając miejscowe smakołyki…
Pomnik plecaka – na dziedzińcu Wydziału Geografii Uniwersytetu Lwowskiego:
Pałac Potockich – wybudowany w XIX wieku dla Alfreda Józefa Potockiego. Po wojnie skonfiskowany przez komunistyczne władze, w latach 2001-2002 gruntownie odrestaurowany. Obecnie mieści się w nim Lwowska Galeria Sztuki.
Ten jegomość spopularyzował picie kawy w Europie zakładając pierwszą kawiarnię w Wiedniu – to Polak, Jerzy Franciszek Kulczycki. Jego pomnik znajdziecie na placu Halickiego.
Chyba nikt z rodaków odwiedzając Lwów nie ominie Cmentarza Łyczakowskiego. To piękna zabytkowa nekropolia, w której pochowano wielu znamienitych Polaków oraz przy której znajduje się Cmentarz Obrońców Lwowa (inaczej nazywany Cmentarzem Orląt Lwowskich).
To piękne miejsce na spacer i chwilę zadumy, refleksji. Cmentarz jest wielki, łatwo się w nim zagubić – koniecznie weźcie mapkę z kasy biletowej (bilet wstępu 30 UAH/os.).
Cmentarz Orląt Lwowskich – tutaj przeczytacie świetny o nim artykuł: KLIK KLIK
Ostatnim miejscem, o którym wam wspomnę jest Kasyno Szlacheckie. Z zewnątrz budynek nie wygląda jakoś imponująco, ale po wejściu do środka (bilety wstępu 10 UAH/os., płatne u dozorcy) jest zupełnie inaczej…
Największe wrażenie robi drewniana klatka schodowa ze szklaną kopułą zamiast sufitu:
Lwów to miasto, w którym najprzyjemniej jest się zagubić. Nie biegać z mapą, nie śpieszyć się, znaleźć czas na wypicie pysznej kawy w jednej z setek kawiarni (mało kto o tym wie, ale Lwów słynie z kawy), na zjedzenie pierogów, na posłuchanie muzyki granej na żywo, na którymś z miejskich placów, na szwendanie się po uroczych zaułkach i popijanie znakomitej wiśniówki to tu, to tam… Lwów ma niesamowitą atmosferę; jest przyjazny, niedrogi, bezpieczny i fantastyczny! My na pewno do niego wrócimy jeszcze nie raz.
W osobnym poście opiszę i polecę wam kawiarnie i restauracje, które odwiedziliśmy.
Wasza Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.