Laguna Wenecka – Murano i Burano
Udało nam się zarezerwować nocleg w pięknym pałacu pod Wenecją. Biorąc pod uwagę, że szukaliśmy noclegu na parę dni przed wyjazdem, a Wenecja to jedno z najbardziej obleganych miejsc na świecie, to nie mieliśmy wyboru – albo hostele w salach wieloosobowych albo hotele w cenie 1500 zł/noc. Okazało się, że poza Wenecją, w Mestre ceny są o wiele przystępniejsze i możemy sobie pozwolić nawet na pałac ;)
Przepiękne wnętrza i otoczenie XVI-wiecznej willi.
Z hotelu udaliśmy autobusem do Wenecji. Bagaże zostawiliśmy w przechowalni i popłynęliśmy vaporetto na wyspy Laguny Weneckiej.
Płyniemy kanałami, przeciskamy się pod mostami, podziwiamy… Było makabrycznie gorąco… Wypływamy poza Wenecję
Aby dopłynąć do Burano, która była naszym celem, należy wysiąść na wyspie Murano. To słynąca z hut szkła i przepięknych szklanych wyrobów wysepka w pobliżu Wenecji. Trzeba odbyć mały spacer, aby dojść do przystanku, z którego dopłyniemy do Burano. To okazja do rzucenia okiem na malownicze miasteczko i pooglądanie weneckiego szkła na witrynach sklepów i galerii.
Latarnia morska na Murano
W końcu dopłynęliśmy do Burano. To absolutnie zjawiskowe miejsce. Wyspa leży ok. 11km od Wenecji, jest niewielka, poprzecinana kanałami, a o jej uroku stanowią kolorowe elewacje domów. Wg legendy rybacy malowali swoje domy jaskrawymi kolorami, aby były bardziej widoczne podczas niepogody od strony morza i aby łatwiej było im wrócić do domów. Czy to prawda? Nie wiem, ale ma to swój niezaprzeczalny urok.
Nie tylko Piza ma krzywą wieżę – na Burano również taką znajdziecie :) Wyspa słynie z wyrobu koronek – Amelka kupiła sobie koronkowy wachlarz, idealny na taki upał ;)
Wracając z Burano, w oddali widzieliśmy Torcello – to najstarsza zamieszkała wyspa na Lagunie Weneckiej – zwiedzaliśmy ją parę lat temu, więc tym razem sobie darowaliśmy, bo upał nas obezwładniał ;)
Z powrotem na Murano. Znowu przesiadka i spacer, aby wrócić do Wenecji.
Główny kanał na Murano
Dwa dni w Wenecji pozwoliły nam odetchnąć jej atmosferą, przypomnieć sobie jej niezaprzeczalne piękno… Jednak gdybyśmy byli tu pierwszy raz (a nie kilkunasty – zapewne ;)), to byłoby to zdecydowanie za krótko. Wenecja to jeden wielki zabytek, każdy kościół, pałac, skwer, kanał – jest warty uwagi. Nie można się tu śpieszyć, miasto trzeba powoli poznawać, smakować, dać się oczarować… I naprawdę warto zboczyć ze szlaku turystycznego, ominąć trasę Ferrovia-Rialto, czy Rialto-San Marco, i zagubić się w pustych, cichych uliczkach – tam jest prawdziwa Wenecja. Tam gdzie nie ma turystów, tam gdzie są tylko jej mieszkańcy, szum wody i wylegujące się na kamiennych progach koty. To jest Wenecja. Nasza Wenecja.
Wieczorem mieliśmy pociąg do Mediolanu. Odebraliśmy bagaże, zjedliśmy szybką kolację i wyruszyliśmy w drogę. Bo rano czekało na nas Expo.
CDN
Oglądałam ostatnio podobne widoki z Murano i Burano na zdjeciach u znajomych, którzy byli tam we wrześniu :)
To są maleńkie wyspy, więc nie ma za wiele możliwości zrobienia odmiennych od innych zdjęć ;)