Korfu – rajska plaża i cesarzowa
Jeden dzień z naszego pobytu na wyspie spędziliśmy na wycieczce samochodowej. Mieliśmy mały problem z wynajęciem samochodu, bo – pomimo tego, że był to przełom sierpnia i września – wypożyczalnie nie miały wolnych aut. Dlatego z planowanych dwóch dni – mieliśmy do dyspozycji tylko jeden.
Po odbiorze samochodu z wypożyczalni wybraliśmy się do miejscowości Paleokastritsa. Po drodze mijaliśmy piękne, stare gaje oliwne, z których słynie Korfu.
Z Paleokastritsa wypływają łódki na rejsy po okolicy. Jeden z nich szczególnie nas interesował – do tzw. Paradise Beach. Wyglądało to tak, że łódka płynęła wzdłuż wybrzeża, pokazywano nam piękne groty i malownicze zatoczki, następnie dowieziono na Rajską Plażę i zostawiono na parę godzin. O umówionej godzinie „kapitan” po nas wrócił i odwiózł z powrotem do Paleokastritsy. Koszt takiej wycieczki wyniósł nas 25 EURO za 3 osoby – nie wiem, jak to wygląda teraz.
To był pływający bar, gdzie można było kupić zimne napoje :)
Do Paradise Beach dostać się można tylko od strony wody. Jest to pięknie położona plaża w zatoczce, otoczona skałami. Znajdziecie tam w sezonie mały stragan z pamiątkami i napojami, trochę leżaków (płatnych, nie pamiętam ceny) i tyle. Pamiętajcie, że nie ma tam toalety. Warto zabrać ze sobą obuwie do wody, bo kamyki na plaży są bardzo nagrzane i parzą stopy.
Nasz parogodzinny pobyt na Paradise Beach był bardzo przyjemny. Plaża była praktycznie pusta, widoki obłędne, woda cudownie turkusowa, dno piaszczyste i nie wychodziliśmy prawie wcale z wody :)
Po powrocie do auta udaliśmy się do Lakones. To malutka osada położona na zboczu góry nad Paleokastritsą. Znajdują się tam knajpki, które oferują, poza pysznym jedzeniem, przepiękny widok na wybrzeże…
Po smacznym obiedzie zjedzonym w Dolce Cafe – w innych restauracjach były wycieczki autokarowe, więc tylko tam znaleźliśmy wolny stolik. Widok z tarasów był obłędny…
Następną miejscowością po wyjeździe z Lakones jest Makrades – jest tam sporo sklepów z pamiątkami i lokalnymi specjałami – oliwą, miodem, konfiturami, likierami. To dobre miejsce na zakupy.
Ostatnim przystankiem tego dnia był słynny pałac Cesarzowej Sisi – Achilleion. (wstęp 7 EURO/os.). Wybudowany został niedaleko miasta Korfu, w 1891 roku, przez włoskich architektów na zlecenie Sisi. Marzyła ona o letniej rezydencji z dala od sztywnej atmosfery wiedeńskiego dworu. Wybór padł na Korfu, którą odwiedziła podczas jednej ze swych podróży i zakochała się w niej bez pamięci.
Pałac to niewielki trzykondygnacyjny budynek w stylu klasycystycznym otoczony pięknym ogrodem w stylu francuskim. W ogrodzie tym stoi mnóstwo rzeźb wzorowanych na antyku, w tym posąg ulubionego bohatera Sisi – Achillesa.
Pałac Cesarzowej Sisi jest obowiązkowym punktem programu wszystkich odwiedzających wyspę. Jednak nie było to miejsce, które mnie zachwyciło. Klasycystyczny pałac pasowałby bardziej do Austrii, Węgier, czy nawet Polski, a nie do Grecji, gdzie cykają cykady, rosną oliwki i pomarańcze na drzewach ;) Dla mnie wygląda tam nieco nie na miejscu ;)
Sama wyspa Korfu jest urocza. Jest inna niż wyspy greckie, jakie do tej pory widzieliśmy (Kreta, Rodos, Kos). Jest bardziej zielona, a architektura miast i miasteczek bardziej przypomina Włochy niż Grecję – co związane jest z dość burzliwą historią wyspy. Jedzenie (jak zawsze w Grecji było pyszne), woda cudownie ciepła i turkusowa, ludzie przyjaźni, było co zwiedzać i jak spędzić czas. Chętnie byśmy tam kiedyś jeszcze wrócili…
Wasza Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.
Nam osobiście na Corfu najbardziej spodobała się plaża w Kassioppi. :)
Tam akurat nie dotarliśmy :(