Do Hallstatt z Lipna nad Vltavou w południowych Czechach, gdzie spędzaliśmy majówkę, mieliśmy około dwóch godzin drogi. Zdecydowaliśmy się na spędzenie jednego dnia w Austrii, bo Hallstatt nigdy nie był nam po drodze, a kusił nas bardzo.

Hallstatt nazywany jest najpiękniejszym miasteczkiem Austrii. Ile prawdy jest w tym stwierdzeniu?

Gdy dojechaliśmy na miejsce – około 11 rano, okazało się, że nie ma ani jednego wolnego miejsca na miejskich parkingach – celowo ograniczono wjazd do miasta oraz ilość parkingów, aby zapewnić odrobinę spokoju mieszkańcom i ograniczyć ilość turystów.  Po chwili krążenia, udało nam się zaparkować nad samym jeziorem, ale ponad kilometr od miejskich rogatek.

Spacerem dotarliśmy do Hallstatt i pierwszym miejscem, w którym się zatrzymaliśmy był fajny plac zabaw. Latem czynne jest tu także kąpielisko. A z brzegu jeziora rozpościerają się przepiękne widoki…

Im bliżej centrum, tym więcej turystów – głównie z Azji. Chwilami trzeba było czekać na okazję do zrobienia zdjęcia bez ludzi…

Hallstatt okazał się prawdziwym cudeńkiem – to śliczne małe miasteczko, z malowniczym położeniem tuż na brzegu jeziora, z pięknymi domami w stylu alpejskim…

W południowej części miasta wzdłuż brzegu jeziora poprowadzono deptak. Mnóstwo tu sklepów z pamiątkami, knajpek i punktów widokowych:

W centrum miasta słychać szum wodospadu…

Gdy z kolei minie się centrum i pójdzie na północ, dotrze się do miejsca najbardziej obleganego w całym Hallstatt – punktu widokowego, gdzie wszyscy, absolutnie wszyscy robią sobie fotkę ;)

Gdy byłam dzieckiem, uwielbiałam układać puzzle (czasy przedinternetowe) i miałam 1500 elementów z dokładnie takim widoczkiem:

Hallstatt słynie z najstarszej kopalni soli na świecie, która powstałą już w epoce brązu. Górską sól można tutaj kupić w każdym sklepie – obowiązkowa pamiątka z tego regionu.

Drugim miejscem, z którego słynie jest kaplica grzebalna (ossuarium) przy kościele św. Michała. W kaplicy zgromadzono 1200 czaszek dawnych mieszkańców miasta oraz kilka tysięcy ich kości. Powstała ona w wyniku braku miejsca do grzebania kolejnych zwłok na miejscowym cmentarzu, więc postanowiono, że jego rolę przejmie kaplica. Po kilkunastu latach od pogrzebu, wykopywano zwłoki, oczyszczano je i przenoszono do kaplicy. Wiele z czaszek jest ozdobionych malowidłami i oznaczonych datą śmierci. Na kilku wypatrzyliśmy też oznaczenie profesji zmarłego.

Hallstatt jest niewątpliwie urokliwym miejscem, w którym warto spędzić czas. Malownicze domy, obrośnięte pelargoniami, piękne widoki na alpejskie jezioro, wspaniałe góry naokoło… To prawdziwa pocztówka – śliczna na każdym kroku. I uważam, że jeśli jest się w okolicy, to koniecznie trzeba ją zobaczyć.

Jedynym minusem tego miasteczka jest ogromny tłum – w wąskich uliczkach i na punktach widokowych nie można było się przecisnąć – więc jeśli to możliwe, odwiedźcie je poza sezonem, żeby tysiące turystów nie przeszkadzały wam cieszyć się jego urokiem.

O ogromnej popularności Hallstatt wśród azjatyckich turystów (i nie tylko) niech świadczy to, że miasteczko doczekało się swojej repliki – w 2012 roku, w Chinach powstała dokładna kopia austriackiej perełki. Wywołało to spory skandal i oburzenie, bowiem nikt nie zapytał Austriaków o zgodę na wybudowanie drugiego Hallstatt.

My spędziliśmy w Hallstatt parę godzin – wypiliśmy kawę, pospacerowaliśmy po urokliwych uliczkach, zjedliśmy obiad w jednej z restauracji z widokiem na jezioro, kupiliśmy sól alpejską i żałowaliśmy, że musimy opuszczać to magiczne miejsce…

Wasza Patrycja

Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

@werkaandlenka pisze:

Hallstatt odwiedziliśmy w sierpniu i mimo tłumów miasteczko mnie urzekło. Jak cała Austria. Cudna:) Piękne zdjęcia.