Był wczesny ranek, rybacy przygotowywali sieci, wyładowywali z łodzi pierwsze skrzynki z rybami, koty wygrzewały się w promieniach porannego słońca, a mewy dreptały niecierpliwie wypatrując jakiegoś kąska do skubnięcia…

Nasz spacer po tym portowym mieście zaczęliśmy właśnie tutaj – pomiędzy łodziami, sieciami, spowici intensywnymi morskimi zapachami.

Bardzo charakterystyczne dla Essaouiry są niebieskie łodzie rybackie, zobaczycie je na większości pocztówek z tego miasta:

Nieoficjalnymi władcami portu są koty – było ich tam mnóstwo!

Essaouira (As-Sawira, kiedyś Mogador) to miasto położone nad Atlantykiem. Nazywane także „Wietrznym Miastem” ze względu na wiejące tu przez większą część roku atlantyckie wiatry alizee. Dzięki nim miasto stało się afrykańską mekką surferów. Podczas naszego pobytu w Essaouirze, wiatry nie wiały, a morze było spokojne – co podobno zdarza się rzadko.

Malowniczą medynę otaczają 250-letnie mury obronne, które zobaczyć możecie w wielu produkcjach filmowych np. w serialu Gra o tron, czy w Aleksandrze Olivera Stone’a.

Miasto przez stulecia przechodziło z rąk do rąk – władali nim Francuzi, Portugalczycy, Hiszpanie i wreszcie Marokańczycy. Wszystkie te zmiany odbiły swe piętno na wyglądzie medyny, która jest miłym dla oka miksem różnych wpływów architektonicznych. Jej walory doceniła komisja UNESCO i objęła As-Sawirę swoim patronatem, wpisując ją na listę światowego dziedzictwa kultury.

Miejscowa medyna różni się od innych dzielnic arabskich w Maroku, ponieważ jej uliczki nie splatają się w dziki labirynt, tak jak to jest np. w Fezie, tylko tworzą uporządkowaną siatkę. A to dlatego, że medyna ta była zaprojektowana w XVIII wieku przez francuskiego architekta Theodore Cornuta od zera, razem z murami miejskimi. Stąd brak chaosu urbanistycznego narastającego przez wieki, który obecny jest w innych marokańskich miastach.

Zaułki medyny skrywają mnóstwo kolorowych miejsc – przyjemnie było je odkrywać zanurzając się w wąskie uliczki:

Przyjemnie było też zaglądać do sklepików z rękodziełem:

napić się kawy na malutkim placyku i zjeść pyszną pastillę (ciasto z mięsnym farszem mocno przyprawionym cynamonem, imbirem, kolendrą, z owocami i cukrem – niebo w gębie!):

rzucić okiem na piękne riady, poukrywane za murami…

Essaouira była także miastem, które w latach 60-tych pokochali hipisi i tłumnie je odwiedzali. Miejska legenda mówi, że podczas pobytu tutaj Jimi Hendrix napisał przebój Castles made of sand. Miał on także dawać koncerty na plaży dla obecnych tam dzieci-kwiatów.

Teraz plaża w Essaouirze jest chętnie odwiedzana przez surferów, ale i odpoczywających tu turystów – jest bardzo długa i szeroka. My spędziliśmy na niej jeden wieczór, spacerując pomiędzy wielbłądami, końmi, psami i całą masą ludzi, podziwiając zachód słońca nad oceanem…

Essaouira to miasto, które potrafi zachwycić. Z jednej strony bardzo popularne wśród turystów, z drugiej jednak nie tak zatłoczone jak Marrakesz czy Fez. Z fajną nadmorską atmosferą, piękną medyną i całkiem atrakcyjną plażą. Do tego to idealne miejsce na zakupy niepowtarzalnych marokańskich wyrobów, bo ceny są tu niższe niż w innych turystycznych miejscach w kraju. Jest tu spokojnie i prowincjonalnie – to atut! To jedno z tych miejsc w Maroku, do których chcielibyśmy wrócić na dłużej…

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FUKO pisze:

Bardzo przydatny wpis. Na pewno przyda się na kolejne wyprawy :) Pozdrawiamy!