Dublin chodził nam po głowie od długiego czasu, ale zawsze coś stawało nam na przeszkodzie. Aż wreszcie dostałam od Adama weekend w stolicy Irlandii na urodziny!

Gdańsk ma tanie połączenia do paru irlandzkich miast i my właśnie z takiego skorzystaliśmy. Na miejsce przylecieliśmy wczesnym popołudniem w piątek. Z lotniska do miasta dojechaliśmy autobusem – sprzed lotniska odjeżdżają co parę minut autobusy do centrum. Zakwaterowaliśmy się w hotelu, zostawiliśmy bagaże i pognaliśmy na miasto.

Bardzo charakterystycznym punktem w miejskim krajobrazie Dublina jest tzw. Szpila – The Spire of Dublin, oficjalnie – The Monument of Light. To 120-metrowy monument powstały w 2003 roku dla uczczenia nowego tysiąclecia. Jest uznawany za najwyższą na świecie rzeźbę. W podstawie ma 3 m średnicy, zaś wierzchołek ma tylko 15 cm. To najwyższy obiekt w mieście, widoczny z daleka.

Poza Szpilą na O’Connell Street zobaczyć można imponujący gmach irlandzkiej poczty. To jedna z najważniejszych ulic stolicy Irlandii – znajdziecie tu wielkie sklepy znanych sieciówek, dobre hotele, restauracje. A idąc nią dalej, po przejściu przez most nad rzeką Liffey, znajdziecie się historycznej części miasta.

Zaraz za mostem O’Connell znajduje się najbardziej znana dzielnica miasta – Temple Bar. Jej nazwa prawdopodobnie pochodzi od nazwiska rektora Trinity College sir Williama Temple, który w XVII wieku był właścicielem tych terenów. W XVIII wieku dzielnica ta okryta była złą sławą miejsca, gdzie szerzyło się pijaństwo i prostytucja. Od XIX wieku popularność dzielnicy spadała, aż do lat 80-tych XX wieku, kiedy to pojawił się pomysł wybudowania na jej miejscu wielkiego dworca autobusowego. Głośne protesty mieszkańców i właścicieli małych galerii, warsztatów rzemieślniczych, sklepików, którzy osiedli tu właśnie ze względu na niski czynsz, przyniosły efekt – dzielnica ocalała. Przeszła gruntowną rewitalizację i teraz jest wizytówką miasta.

Kolorowe witryny licznych pubów, wąskie brukowane uliczki, kolorowe murale, instalacje artystyczne, galerie sztuki, słynne wieczorne imprezy – ściągają do Temple Bar codziennie tysiące turystów, ale i miejscowych chcących się zabawić.

Obiad zjedliśmy w Gourmet Burger Kitchen – bardzo smaczne burgery w sercu Temple Bar. Polecamy!

A tutaj najsłynniejszy pub dzielnicy – Temple Bar Pub. Zaglądaliśmy do niego każdego dnia – wieczorna muzyka na żywo, fajna atmosfera, pyszny Guinness z kija (u nas tak nie smakuje, w Dublinie jest świetny!). Niepowtarzalny klimat. A do tego wczesnym wieczorem można było spokojnie wejść i posiedzieć tam z Amelką. Ale musimy wrócić do niego we dwoje, aby móc pobawić się troszkę dłużej :)

Temple Bar po zmroku wygląda zjawiskowo. Koniecznie zostańcie tam do wieczora!

Następnego dnia, po typowym dla tamtych stron śniadaniu, wyruszyliśmy w kierunku Trinity College.

Po drodze cieszyliśmy się spokojnym porankiem i oglądaliśmy zaspany jeszcze Dublin.

Trinity College – Kolegium Świętej Trójcy w Dublinie założone zostało w XVI wieku. To wyższa uczelnia, którą zalicza się do najbardziej prestiżowych na świecie.

Miejscem, które chcieliśmy tam zobaczyć była biblioteka akademicka. Największa biblioteka w Irlandii – przechowuje 6 milionów tomów drukowanych i manuskryptów. Wstęp jest płatny – ceny i godziny otwarcia znajdziecie tutaj. Weźcie pod uwagę, że to bardzo popularne miejsce wśród turystów i do wejścia są dłuuugie kolejki.

Najcenniejszym rękopisem biblioteki jest Księga z Kells – powstała około roku 800. To jeden z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych średniowiecznych manuskryptów, jakie zachowały się do naszych czasów. Jej pojedyncze bogato zdobione karty można zobaczyć w pierwszej części muzeum – jest tam niewielka wystawa pokazująca jak powstawały takie księgi oraz skarbiec.

Stamtąd przechodzi się do drugiej części – Long Room. Chyba każdy, kto przekroczy próg tej sali reaguje tak samo – wydaje z siebie okrzyk zachwytu. A jest się czym zachwycać! Ma ona 65 m długości, po jej bokach od podłogi do sufitu stoją regały z 200 tysiącami książek. Każdy regał oddziela marmurowe popiersie jakiejś sławnej osobistości. Na pewno każdy zwróci uwagę na stojącą po środku sali gablotę z zabytkową harfą – taka właśnie harfa jest symbolem Irlandii. Pochodzi ona z około XV wieku i jest najstarszym takim instrumentem w kraju.

Dla mnie pobyt w tej bibliotece był niezwykłym doświadczeniem. Przepiękne wnętrze, tysiące woluminów, zapach starych książek… Nie chciałam stamtąd wychodzić…

…ale zgłodniałam i musiałam ;) Toteż przespacerowaliśmy się znowu do Temple Bar – na lunch. Tym razem zjedliśmy w Boxty – bardzo dobre irlandzkie jedzenie, polecamy!

Nie wiem, czy przywozicie pamiątki z podróży, ale Dublin jest idealnym miejscem na ich zakup. A nawet jeśli nimi gardzicie, to i tak zajrzyjcie do jakiegoś sklepiku z suwenirami ;) W centrum znajdziecie wiele takich miejsc, gdzie można kupić wszystko, co wam tylko przyjdzie do głowy – w kolorze zielonym, z symbolami Irlandii, z koniczyną, z Guinnessem, leprechaunem itd.. Nigdy nie spotkaliśmy takiego wyboru pamiątek, tak dobrej jakości i tak spójnego wzornictwa związanego z danym krajem. Warto zajrzeć, nacieszyć oko ;)

Z Temple Bar niedaleko jest do Katedry Świętej Trójcy (Katedra Kościoła Chrystusowego) z XII wieku. Jest jedną z dwóch katedr w Dublinie. Wstęp jest płatny, tutaj znajdziecie aktualne ceny biletów. W jej wnętrzu poza dziełami sztuki sakralnej, znajdziecie ciekawostkę – zmumifikowane zwłoki kota i szczura. Zwierzęta te utknęły kilkaset lat temu za organami kościelnymi, prawdopodobnie podczas pogoni kota za szczurem i nie udało im się wydostać z pułapki.

Dublin nie jest miastem, które należy do najpiękniejszych w Europie. Jednak ma na tyle przyjemną atmosferę i kilka świetnych miejsc, że warto tu przyjechać. A weekend będzie idealną długością pobytu w stolicy Irlandii. Zobaczycie to, co najważniejsze, pobawicie się, w którymś ze świetnych pubów z muzyką na żywo, zrobicie zakupy, wypijecie pysznego Guinnessa lub posmakujecie miejscowej whisky… Jako cel weekendowego wypadu – Dublin polecamy z czystym sumieniem!

Więcej ciekawych miejsc, które udało nam się zobaczyć podczas naszego dublińskiego weekendu, opiszę w następnym poście na blogu.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *