Przełom czerwca i lipca spędziliśmy na Cykladach. Po ubiegłorocznym pobycie na wyspach Mykonos i Tinos, postanowiliśmy wrócić na archipelag i odwiedzić kolejne wyspy. Nasz plan zmieniał się wielokrotnie, wiele wskazywało, że wyjazd w ogóle nie dojdzie do skutku (kwestie zawodowe), jednak w końcu polecieliśmy. Na krócej niż początkowo planowaliśmy, ale udało nam się co nieco zobaczyć i odpocząć.

Aby wlecieć do Grecji (przełom czerwca i lipca) osoby w pełni zaszczepione musiały posiadać certyfikat szczepienia tzw. paszport covidowy. Natomiast osoby bez szczepień i dzieci powyżej 12 roku życia – aktualny test PCR lub antygenowy. Należało także obligatoryjnie wypełnić kwestionariusz lokalizacyjny PLF (Passenger Locator Form) maksymalnie do 24h przed wylotem – wtedy otrzymuje się kod QR około godziny 24:00 przed wylotem, który sprawdzany jest na lotniskach. Na miejscu nie obowiązywał nakaz noszenia maseczek na zewnątrz – jednak w pomieszczeniach, środkach transportu oraz dużych skupiskach ludzi maseczki były wymagane.

Tutaj publikowane są aktualne rozporządzenia rządu greckiego dot. turystyki: https://travel.gov.gr/#/

Nasza podróż wyglądała następująco: Gdańsk – Mykonos – Paros – Santorini – Gdańsk. Loty odbywały się Wizzairem, pomiędzy wyspami poruszaliśmy się promami. Wszystkie bilety, noclegi, samochody rezerwowaliśmy w domu, przez internet.

Pierwszym naszym przystankiem była wyspa Mykonos. W porównaniu do ubiegłego roku było bardzo dużo ludzi, wieczorem głośna muzyka, imprezy na uliczkach miasta… Natomiast rano znowu miasto było spokojne i opustoszałe.

Prom z Mykonos na Paros płynie około godziny. Na miejscu, w porcie od razu odebraliśmy zarezerwowany samochód. Na Cykladach wypożyczalnie samochodów najliczniej mieszczą się właśnie w portach i przy lotniskach.

Paros to piękna i spokojna wyspa, z uroczymi wioskami, ładnymi plażami, niezatłoczona i mało skomercjalizowana, w przeciwieństwie do Mykonos i Santorini. Spędziliśmy tam kilka leniwych dni, zobaczyliśmy parę urzekających miejsc, odpoczęliśmy nad basenem i na plażach… Było cudnie. Tak jak lubimy.

Z Paros przepłynęliśmy na Santorini – rejs promem trwał około 2 godzin. I znowu w porcie odebraliśmy auto, szybko i bez problemów. Niestety podczas naszego pobytu nastały potworne upały i nie mieliśmy sił, aby poświęcić się zwiedzaniu wyspy, tak jak planowaliśmy. Zobaczyliśmy parę „obowiązkowych” miejsc, a resztę czasu spędziliśmy w wodzie…

Nasz urlop był bardzo udany. Nie mieliśmy żadnych problemów, wszystko było dopięte na ostatni guzik (jak to u nas), więc podróżowanie z wyspy na wyspę odbywało się sprawnie. Odpoczęliśmy, zobaczyliśmy urokliwe miejsca, pojedliśmy greckich pyszności… Było bosko!

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Bianka pisze:

Dziękuję za inspirację. Tegoroczne wakacje spędziliśmy właśnie na Tinos idąc Waszym śladem. Było pięknie i autentycznie, dokladnie tak, jak pisaliście! Niewykluczne, że na kolejne polecimy również wg Waszego pomyslu. Pozdrawiamy!

Patrycja Kumiszcza pisze:

Bardzo się cieszę, że Tinos przypadła wam do gustu! To przecudna wyspa i tak mało znana…
Pozdrawiam serdecznie!