Pomimo długiej i męczącej podróży obudziliśmy się o 5 rano czasu miejscowego (11 czasu w PL) i niecierpliwie czekaliśmy na śniadanie i możliwość wyjścia do miasta. Nasz hotel znajdował się w Long Island City, kilka kroków od przystanku metra i blisko od Roosevelt Island. 

Naszym pierwszym celem było Muzeum Historii Naturalnej. Bilety kupiliśmy internetowo, w Polsce, na kilka dni przed wylotem. W głównym holu są specjalne urządzenia, w których drukuje się bilety i wchodzi do muzeum, bez stania w dłuuugaśnej kolejce do kas.

20150417T142437_MG_2515

Muzeum jest ogromne. Spędziliśmy w nim kilka godzin, poruszając się wg aplikacji (oni na wszystko mają odpowiednie aplikacje) po najważniejszych miejscach, a nie zobaczyliśmy (pewnie) nawet połowy. Ale to co udało nam się obejrzeć zrobiło na nas wielkie wrażenie. Dział paleontologiczny jest imponujący.

20150417T151215_MG_2594

Były miejsca, gdzie można było dotknąć jaja dinozaura; na zdjęciu poniżej pracownik muzeum pokazuje dzieciom skamieniałe zęby i kości tych wielkich gadów.

Fantastyczne były dioramy z afrykańskimi zwierzętami:

Poza tym prezentowane były różne kultury, np. Olmeków:

20150417T162353_MG_2736

Wielkie wrażenie zrobił na nas przekrój sekwoi – zdjęcie nie oddaje wielkości tego plastra – był gigantyczny!

20150417T170505_MG_2774

Był też dział ze stworzeniami morskimi:

był dział poświęcony kosmosowi, dział geologiczny (z olbrzymim meteorytem) i wiele innych.

Muzeum jest fantastyczne. Obowiązkowy punkt podczas zwiedzania miasta z dzieckiem. Podobało nam się bardziej od Muzeum Historii Naturalnej w Londynie i w Paryżu.

Następnie udaliśmy się na spacer po pobliskim Central Parku. Pogoda nam nie dopisywała, ale spacer pomimo tego nas zachwycił. Park jest olbrzymi, zadbany; znajduje się w nim wiele alejek, pawilonów, mostów, stawów, pomników. Zaczynały kwitnąć drzewa, a wiosenne kwiaty dywanami pokrywały trawniki. Cudnie.

Zajrzeliśmy na Strawberry Fields, do Ogrodu Szekspirowskiego, odwiedziliśmy Króla Jagiełłę ;)

Zajrzeliśmy także do Zoo:

w poszukiwaniu brygady pingwinów – okazało się, że baza pingwinów zajęta jest przez foki…

20150417T203346IMG_0889

natomiast Szef, Kowalski, Szeregowy i Rico mają się dobrze. Tylko Julian był nieco inny:

Park jest przepiękny i wielki. Jest gdzie spacerować, biegać, jeździć na rowerze czy rolkach. Jest gdzie piknikować, co zwiedzać, gdzie się relaksować. Magiczne miejsce.

Na końcu zajrzeliśmy jeszcze do Apple Store (mąż chciał wypróbować Apple Watch, który w czasie naszego pobytu w Stanach miał premierę) oraz do FAO Schwarz – najstarszego sklepu z zabawkami w USA – raj dla dzieciaków :)

20150417T212349_MG_3200

P.S. Spróbowaliśmy tego dnia również legendarnych nowojorskich hot dogów z budki – jadalne. Co ciekawe, nasza Amelka – mega niejadek również spróbowała i orzekła, że dobre ;)

Poprzednia część: Wzdłuż Wschodniego Wybrzeża USA
Ciąg dalszy: Widok na Manhattan

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *