Casablanca na krótko
Casablanca to największe miasto Maroka i czwarta co do wielkości metropolia w Afryce. Liczy około 3,5 miliona mieszkańców. Nowoczesne miasto, z wielkim portem; główny ośrodek przemysłowy i kulturalny kraju.
Miasto powszechnie kojarzone jest z kultowym filmem „Casablanca” z Humphreyem Bogartem i Ingrid Bergman w rolach głównych. Jednak na próżno szukać tam filmowych lokacji i słynnego baru – całość melodramatu kręcona była w studio, w Kalifornii. Pewien amerykański przedsiębiorca w 2004 roku otworzył Rick’s Cafe w Casablance, aby zwabić turystów, ale nie ma on nic wspólnego z filmowym oryginałem, poza inspiracją.
My spędziliśmy tam sylwestrową noc oraz parę porannych godzin. Toteż dużo wam o tym mieście opowiedzieć nie możemy.
Nocowaliśmy w hotelu, w którym obowiązywał zakaz sprzedawania i spożywania alkoholu. Marokańczycy nie świętują przyjścia Nowego Roku, więc nasza sylwestrowa noc nie była zbyt szampańska ;) Spędziliśmy ją w hotelowym pokoju, gadając ze współtowarzyszami podróży i korzystając z zapasów przywiezionych z kraju – IYKWIM ;)
Rano, po śniadaniu, udaliśmy się na plac Mohammeda V – to najbardziej reprezentacyjny skwer w mieście. Stoi przy nim miejski Ratusz, Pałac Sprawiedliwości i kilka innych okazałych budynków. Jet tu także wielka fontanna i wabik na turystów – napis „Casablanca”. Przyjemne miejsce.
My byliśmy tam około 9 rano, a w Maroku słońce zimą wschodzi dość późno, stąd te kolory na zdjęciach:
Naszym celem jednak był słynny meczet Hassana II – cel wszystkich turystów odwiedzających miasto. W 1986 roku na sztucznym półwyspie zaczęto budowę, która trwała 7 lat. Powstał trzeci co do wielkości meczet na świecie. Może pomieścić w swoim wnętrzu 25 tysięcy wiernych, zaś na placu przed nim 80 tysięcy osób może uczestniczyć w nabożeństwie. Ma też drugi co wysokości minaret na świecie – 210 m, który jest też najwyższą budowlą w Maroku.
Mieliśmy w planie zwiedzanie meczetu, jednak nie udało nam się to. Nie wiadomo dlaczego, ale był on tego dnia zamknięty, nigdzie nie było na ten temat żadnej informacji. I niestety nie zobaczyliśmy od wewnątrz tej niesamowitej budowli…
I jeszcze okolica meczetu:
Zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę na bulwarze nad oceanem, na szybką poranną kawę, w jednej z licznych kafejek. I w ten sposób pożegnaliśmy się z Casablancą.