Wybrzeże Amalfitańskie nie jest łatwe do zwiedzania samochodem. Jest tu bardzo wąsko ze względu na położenie miasteczek na zboczach gór i nad samym morzem. Miejsc parkingowych jest jak na lekarstwo, a jeszcze większość zarezerwowana dla mieszkańców i gości hoteli. Zatrzymanie się gdziekolwiek, zostawienie samochodu i zwiedzanie, graniczy z cudem. Nawet poza sezonem. Poza tym gigantyczne korki… A wiedzieliśmy o tym z naszych poprzednich wizyt i tym razem nie ryzykowaliśmy.

Spędziliśmy 3 dni w Maiori – na wschodnim krańcu słynnego wybrzeża. Stamtąd wyruszaliśmy na zwiedzanie okolicy pieszo lub kursującymi bardzo często stateczkami. Krążą one pomiędzy miejscowościami jak morskie tramwaje i są świetną alternatywą dla samochodu, a nawet autobusu. Koszt biletu – od kilku do kilkunastu euro, w zależności od przewoźnika i trasy. Na miejscu, w miasteczkach, na ich nabrzeżach znajdziecie punkty sprzedaży biletów i wszelkie informacje. Przykładowe połączenia i ceny: TUTAJ

A czy warto popłynąć statkiem wzdłuż wybrzeża, oceńcie sami. Trasa z Maiori do Amalfi:

Zaraz po opuszczeniu statku swoje kroki skierowaliśmy na Piazza Duomo – główny plac miasteczka przed katedrą. Jest tam kilka knajpek, w których można napić się kawy, czy coś przekąsić.

Costiera Amalfitana (Wybrzeże Amalfitańskie) słynie z dorodnych cytryn wyjątkowego gatunku. Uwielbiamy je w każdej postaci! Mnóstwo tych żółtych śliczności na każdym straganie, w każdym sklepiku spożywczym.

Zagłębiając się w wąziutkie, zacienione uliczki Amalfi, oddalaliśmy się od wybrzeża. Zaglądaliśmy w boczne przejścia, wdrapywaliśmy się po schodach na malutkie podwórka…

Na rogu jednej z uliczek, znaleźliśmy niezwykłą szopkę – umieszczoną w miejskiej fontannie. Okolice Neapolu słyną z szopek bożonarodzeniowych, jednak te na Wybrzeżu Amalfitańskim są wyjątkowe, bo pod gołym niebem. O neapolitańskich szopkach pisałam TUTAJ.

Idąc dalej główną uliczką doszliśmy do miejsca, gdzie znaleźliśmy kolejną szopkę – super atrakcja dla dzieci – wyszukiwanie śmiesznych scenek, znanych postaci, zwierzaków.

Amalfi jest malutkie. Nie spędziliśmy tu więcej niż parę godzin. Idealne miejsce na spacer, kawę lub obiad.

Trasa z Amalfi do Positano:

W Positano trafiliśmy na naprawdę gorący majowy dzień, toteż nad zwiedzanie przedłożyliśmy wygrzewanie się na plaży i lunch nad brzegiem morza…

Wybrzeże Amalfitańskie jest zjawiskowe. Można spędzić tam tydzień, dwa i się nie nudzić. Można dzielić zwiedzanie na kilka krótszych wizyt, tak jak my. Każdy sposób jest dobry, żaden na pewno nie znuży ;)

Zdecydowanie bardziej polecamy wizyty w tym przecudnym regionie poza sezonem. Tam jest zawsze mnóstwo turystów (byliśmy w Amalfi kiedyś w lutym i też był tłok), ale da się jeszcze jakoś przemieszczać i odpocząć. W szczycie sezonu, to musi być horror…

Pokażę wam na koniec jeszcze cudne miejsce – Fiordo di Furore, do którego bardzo ciężko się dostać – zdjęcie robiłam stojąc w korku, z mostu:

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

FUKO pisze:

Niesamowite zdjęcia i wspaniałe miejsca. Pozdrawiamy!