Łódź
Łódź nie kojarzy się z miastem ciekawym turystycznie. Ale podczas naszego jesiennego weekendowego pobytu przekonaliśmy się, jak bardzo to nieprawdziwe. Chcemy was przekonać, że Łódź zaskakuje naprawdę pozytywnie i warto do niej zajrzeć.
Jadąc z Pomorza w kierunku Łodzi, wstąpiliśmy też do Ciechocinka. Nie byliśmy tam wieki i nie bardzo wiedzieliśmy się czego spodziewać, ale miasteczko miło nas zaskoczyło – pięknymi parkami i terenami do spacerów (chociaż atmosfera kurortowo-sanatoryjna nas zdecydowanie nie zachwyciła). Wdrapaliśmy się na tężnię, pospacerowaliśmy i pojechaliśmy dalej.
Pierwszym miejscem, jakie zwiedziliśmy zaraz po dotarciu do celu, było Muzeum Animacji Se-Ma-For. Krótko przed naszą wizytą muzeum zmieniło siedzibę i nie do końca wszystko było już na swoim miejscu, ale pomimo tego miło było spotkać się ze starymi znajomymi – z naszych dziecięcych lat. Colargol, Miś Uszatek, pingwin Pik-Pok, a także Parauszek – którego znała już nasza córka. Można było obejrzeć autentyczne makiety filmowe i lalki, które „grały” w bajkach. Nie wszyscy pewnie wiedzą, że Semafor produkuje też filmy dla starszych widzów – np. nagrodzony Oskarem film Piotruś i wilk – z którego kilka makiet można było zobaczyć z bliska i zachwycić się dbałością o szczegóły w ich przygotowywaniu. A na koniec zwiedzania obejrzeliśmy w malutkim „kinie” jeden odcinek przygód Parauszka. Warto też wspomnieć o dobrze zaopatrzonym sklepiku muzealnym, w którym kupić można wiele fajnych gadżetów z bohaterami znanych nam bajek. Bardzo ciekawe miejsce na wizytę z dzieciakami.
Zaraz potem pognaliśmy na Stary Rynek, gdzie przez kilka miesięcy zeszłego roku (2016) oraz przez tegoroczny lipiec zobaczyć można było niezwykłą instalację artystyczną Koncert na wstążki – setki kolorowych wstążek zawieszonych na wielkiej siatce nad pustym placem. Wspaniałe widowisko! Wirujące kolorowe wstęgi, rzucające tańczące cienie na pomalowane kolorową kredą szare płyty chodnikowe…
Na nocleg wybraliśmy hotel Double Tree – z fajnie położonym basenem z widokiem na miasto :) Od Piotrkowskiej dzielił nas niedługi spacer.
Wieczór spędziliśmy na słynnej Ulicy Piotrkowskiej – i w jej okolicach. To jedna z najdłuższych ulic handlowych w Europie. Liczący ponad 4 kilometry trakt stanowi główną oś miasta, a stojące przy niej XIX-wieczne kamienice były kiedyś wizytówką miasta. Przespacerowaliśmy się częścią zamkniętą dla ruchu, gdzie zjedliśmy pyszne lody, zajrzeliśmy w parę podniszczonych podwórek, spotkaliśmy się ze słynnymi mieszkańcami miasta – wzdłuż deptaku znaleźć można sześć pomników „wielkich Łodzian” np. Reymonta, Rubinsteina, Tuwima. Poza tym stoi tu pomnik Misia Uszatka – jeden z kilku na szlaku Łódź Bajkowa. Dotarliśmy też do magicznego Pasażu Róży – kamienicy, której elewacja wyłożona została setkami tysięcy malutkich lusterek, układających się w kwiaty róży. Wrażenie w blasku zachodzącego słońca było niesamowite! Na Piotrkowskiej jest co oglądać i wypatrywać. Poza tym to miejsce, gdzie jest największe skupisko restauracji, barów, kawiarni w mieście – bez problemu znajdzie się miejsce na obiad lub kolację. Piotrkowska to też piękne kamienice, ale nadgryzione zębem czasu – szkoda, że tak mało z nich jest odnowionych…
Kolejnego dnia nasze zwiedzanie rozpoczęliśmy od Centrum Nauki Experymentarium, mieszczącego się w słynnej Manufakturze. Nie jest ono duże, ale spędziliśmy tam miło czas, przeprowadzając rozmaite doświadczenia z wielu dziedzin nauki. Czymś czego nie spotkaliśmy nigdzie indziej jest kosmiczny tunel – po wejściu do niego zaburza się nasza percepcja i przez chwilę można poczuć się jak w kosmosie. Ciekawe.
Sama Manufaktura robi spore wrażenie – to odrestaurowana fabryka Izraela Poznańskiego z 1872 roku. Zachowano dawną atmosferę tego miejsca, ceglane fabryczne budynki odnowiono z zewnątrz, a od wewnątrz całkowicie przebudowano, dzięki czemu powstał kompleks architektoniczny łączący historię z nowoczesnością. Manufaktura ma swój rynek, na którym stoi karuzela, a liczne ogródki restauracyjne kuszą, aby w nich odpocząć po zakupach…
Zjedliśmy tam też obiad – w restauracji Polka Magdy Gessler. Piękne wnętrze i atmosfera, a jedzenie bardzo smaczne.
Ostatnim miejscem, które udało nam się w Łodzi zwiedzić to Muzeum Włókiennictwa. Mieści się ono w budynkach dawnej łódzkiej fabryki Geyera. Fabryka ta zwana Białą, była najstarszym łódzkim zakładem wielowydziałowym i jako pierwsza w kraju używała maszyny parowej z pasami transmisyjnymi. Według nas jest to jedno z najciekawszych muzeów w Polsce. Wystawy prezentowane są w pięknie odnowionych fabrycznych budynkach, zachowujących XIX-wieczne detale architektury przemysłowej. Można tam zobaczyć jak działały maszyny włókiennicze, jak funkcjonowała gigantyczna maszyna parowa, można podziwiać liczne nowoczesne wystawy związane z tekstyliami, a także z samą fabryką; jest tu też skansen, prezentujący kilka miejscowych budynków z przełomu XIX i XX wieku. W muzeum spędziliśmy parę godzin i nie nudziliśmy się ani przez chwilę.
Tyle udało nam się zobaczyć w ciągu dwóch dni. A atrakcji Łódź ma o wiele, wiele więcej. Amelka nie nudziła się ani chwili i orzekła, że chętnie by tam wróciła. To chyba najlepsza rekomendacja spędzenia rodzinnego weekendu w mieście Łodzi :)
Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jestem tam bardziej aktywna i więcej jest tam nas i naszych podróży ;)
Niestety Muzeum Animacji Se-Ma-For od początku roku jest zamknięte do odwołania. Filmowe rekwizyty można podziwiać w Muzeum Kinematografii.
Szkoda :(