Kawałek Italii w Grecji
Miasto Korfu. Stolica wyspy, zwana przez miejscowych Kerkirą. Jej starówka została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Całkowicie zasłużenie, bo to miasto zachwyca, jest wyjątkowe i przepiękne.
Do miasta Korfu dojeżdżaliśmy autobusem w około 20 minut. Na Korfu działają dwa systemy komunikacji autobusowej – blue bus: autobusy miejskie w najbliższej okolicy miasta Korfu oraz green bus: autobusy pozamiejskie. Bilet na zielone linie kosztował 1,80 EUR. Od terminala green busów trzeba dojść kawałek do starówki, ale nie jest to jakiś wielki problem. 10 minut spaceru dodatkowo.
Do stolicy zawitaliśmy już pierwszego popołudnia po przylocie na wyspę. Spędziliśmy kilka godzin na spacerach po mieście, włóczyliśmy się do późnego wieczora, uciekł nam ostatni autobus do hotelu, więc wracaliśmy taksówką – ale było warto ;) Korfu jest przepiękne za dnia, ale i po zmroku.
Już od pierwszej chwili wejścia w strefę centrum zauważyłam, że miasto nie ma charakteru typowo greckiego. Przedmieścia – owszem, ale centrum i Stare Miasto wyglądają jak żywcem przeniesione z Włoch. Są kolorowe elewacje kamienic, z zielonymi okiennicami, tak charakterystycznymi dla włoskiej architektury, są małe placyki ze studniami, pomnikami, wąziutkie uliczki, wszędzie parkują skutery, niektóre z budynków mają ładne podcienia…
Pełno jest sklepików z rękodziełem, z pamiątkami made in China, restauracji, barów, kawiarni…
Miejscem bardzo charakterystycznym dla korfiańskiego układu miejskiego jest wielki plac Esplanada – ładnie zagospodarowany, zielony, stanowiący centrum miasta. Kiedyś, za „wizyty” Brytyjczyków w XIXw., był boiskiem do gry krykieta. Na jednym z jego boków mieści się Liston – długi budynek z podcieniami, w których zagościły kawiarnie i restauracje. Miejsce spotkań mieszkańców miasta i licznych turystów.
Stamtąd, po wypiciu frappe w jednym z listońskich barów, przeszliśmy do pełnej południowej magii dzielnicy Campiello. To labirynt wąziutkich uliczek w stylu włoskim, z licznymi schodkami, studniami na małych dziedzińcach, z suszącym się praniem na linkach rozwieszonych nad ulicami, z wylegującymi się w plamach słońca kotami, z zapomnianymi kościółkami. Z gwaru centrum przenieśliśmy się w spokojną ciszę ciasnych uliczek, rozbrzmiewających tylko naszymi krokami i czasem leniwymi rozmowami starszych mieszkańców kamienic, siedzących na progach swoich domów i plotkujących z sąsiadami.
Gdy zapadał zmrok na niebie pojawiły się setki, tysiące jerzyków alpejskich, piszczących wniebogłosy. Jerzyki i cykające jak oszalałe cykady – te dźwięki będą nam się kojarzyć z Korfu.
Po zmroku miasto uzyskało inny, jeszcze bardziej magiczny wymiar. Będąc tam, koniecznie musicie poczekać do zachodu słońca!
Drugą naszą wizytę w mieście zaczęliśmy od spaceru przez plac Ratuszowy, w kierunku Listonu, gdzie ponownie zatrzymaliśmy się na pyszne frappe.
Postanowiliśmy zwiedzić jedną z dwóch twierdz wznoszących się nad miastem – Starą Fortecę. Na jej teren wchodzi się przez most przerzucony nad kanałem:
Jest to olbrzymi kompleks koszarów, bastionów, murów usytuowanych na cyplu wchodzącym w morze. Zbudowany przez Wenecjan w XIII w., potem często rozbudowywany. Na terenie twierdzy znajduje się restauracja i niewielkie muzeum, a na szczycie wzgórza stoi mała latarnia morska z XIXw.; rozpościera się stamtąd przepiękna panorama miasta. Bardzo malowniczym budynkiem jest kościół św. Jerzego – przypominający świątynię dorycką.
Tuż obok twierdzy, na skraju Esplanady, leży niewielki, ale zadbany park. Liczne są w nim pomniki, fontanny, rozpościera się oszałamiający widok na Starą Twierdzę. Jest tu też plac zabaw dla dzieci, z którego chętnie skorzystała Amelka :)
Mieliśmy czas tylko na te dwie parogodzinne wizyty. Odczuwamy spory niedosyt. Chętnie powłóczylibyśmy się jeszcze malowniczymi uliczkami, pogapilibyśmy się w morze popijając frappe lub retsinę, posłuchali jerzyków, porozglądali za oryginalnymi pamiątkami…
Kolejny powód, aby wrócić na Korfu ;)
PS A wiecie, że miasto Korfu i wyspa była scenerią dla jednej części przygód Agenta 007? W części For Your Eyes Only z Rogerem Moore’em. Zobaczcie fragment TUTAJ.
Korfu na Waszych zdjęciach wygląda cudnie :) Szkoda trochę, że budynki nie są (chyba?) w zbyt dobrym stanie i jeszcze te napisy :/ Ale Stara Forteca wygląda już jak rarytas, oj, tam z pewnością chciałabym się wybrać :) Kto wie? Może się uda prędzej czy później ;)
Ta najstarsza dzielnica jest faktycznie podniszczona, ale dzięki temu ma swój niepowtarzalny urok. My postanowiliśmy wrócić na Korfu, bo zakochaliśmy się w wyspie i nie zobaczyliśmy wszystkiego co chcieliśmy.