Świat Muminków
Gdy byliście dziećmi, waszym ulubionym bohaterem był niezależny Włóczykij, chodzący własnymi drogami, nieco tajemniczy i ceniący sobie wolność? Czy może łagodny Muminek, empatyczny, pełen entuzjazmu i zachwytu nad światem? A może złośliwa Mała Mi? Baliście się strasznej Buki? I tajemniczych Hatifnatów? Drżeliście ze strachu, gdy nad Dolinę Muminków nadlatywała siejąca zniszczenie kometa? Albo marzyliście o przejażdżce na puchatych obłoczkach? Jeśli tak, to koniecznie musicie wybrać się do Naantali w Finlandii.
Moimi ukochanymi książkami w dzieciństwie były te o Muminkach. Każdą część czytałam po kilkanaście razy, uwielbiałam ten klimat, ten humor, tę wyobraźnię. Swój entuzjazm dla miłych trolli próbowałam przekazać Amelce. W tym roku w końcu zainteresowała się, polubiła i czyta tom po tomie. Toteż pomyśleliśmy, że to idealny moment na podróż do Naantali – miejsca, w którym mieszkają Muminki…
Z Gdańska polecieliśmy do Turku – Wizzair ma regularne połączenia między tymi miastami. Turku od Naantali dzieli ok. 15 km, a między miastami kursują miejskie autobusy.
Świat Muminków (Muumimaailma) mieści się na niewielkiej wyspie tuż przy przystani jachtowej w malutkim miasteczku Naantali. Park powstał w 1993 r. i od tamtej pory jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w całej Finlandii.
Na teren parku weszliśmy przez most, tam napotkaliśmy kasy biletowe (28 EUR/os, dzieci poniżej 2 lat – za darmo). Zalecam sprawdzenie godzin otwarcia oraz dat – bowiem park jest czynny mniej więcej od połowy czerwca do końca sierpnia – sprawdzić można to TUTAJ. Po zakupieniu biletów i minięciu budek z kasami naszym oczom ukazał się duży amfiteatr, w którym kilka razy dziennie wystawiany jest spektakl oraz malownicza uliczka pełna sklepów (w których zostawiliśmy majątek, bo gadżety z motywami Muminków były przecudne i musieliśmy sobie coś kupić na pamiątkę) i restauracji.
Największe wrażenie robi jednak dom rodziny Muminków, który ukazuje nam się po wejściu na małe wzniesienie.
Koło niebieskiego domu kręcą się bohaterowie książek. Chętnie pozują do zdjęć, co dla dzieci jest wielką frajdą.
Po wejściu do wnętrza domku zobaczyliśmy salon – pamiętacie przodka Muminka mieszkającego w żyrandolu?
Była też przytulna kuchnia Mamy Muminka:
Sypialnie Ryjka i Muminka:
Skrzynia z morskimi pamiątkami:
Kącik Mamy Muminka:
Był też gabinet Tatusia Muminka i jego maszyna do pisania, wszystko to ulokowane na kilku piętrach, a na parterze, przy wyjściu, spiżarnia. Wszystkie te miejsca znaliśmy z książek i filmów – są wiernie odtworzone.
Tuż obok Domu Muminków stoi areszt Paszczaka:
Nad brzegiem morza znaleźliśmy przystań z kabiną kąpielową, z kolorowymi szybkami w oknach… Tuż obok znajduje się plaża, na której można oddać się słonecznym i morskim kąpielom.
Było kilka placów zabaw, jeden z nich ulokowany w statku Muminków:
Były też miejsca do odpoczynku – z poduszkami, hamakami – niestety nie mogliśmy z nich korzystać, ponieważ padało i wszystko było bardzo mokre.
Bohaterowie spacerują po wyspie, przemieszczają się i w różnych miejscach odtwarzają rozmaite scenki. Niewiele z tego rozumieliśmy, ale i tak bawiliśmy się świetnie ;)
Na wyspie spędziliśmy kilka godzin, ale nie doczekaliśmy się na ostatnie przedstawienie, ponieważ Amelka umierała z głodu, a w tamtejszych knajpkach nie udało nam się znaleźć niczego, co by zjadła (warto wziąć coś do zjedzenia ze sobą, miejsc piknikowych jest sporo, a wybór w restauracjach kiepski i mało apetyczny, poza tym jest drogo). Pogoda nam dopisała w połowie – bo na przemian lało i świeciło słońce. Daliśmy radę spacerować z parasolkami, choć niewątpliwie milej byłoby, gdyby było ciepło i słonecznie.
Teraz najważniejsze – czy warto? Bilety są bardzo drogie, a atrakcji typowych dla rodzinnych parków rozrywki – brak. Nie ma tu karuzeli, rollercoasterów itp.. Jest za to piękna zalesiona wyspa z malowniczymi skałkami, są przepiękne widoki na Archipelag Turku, plaża idealna na relaks w ciepły dzień, mnóstwo ścieżek do spacerowania, jest fajny skandynawski klimat. No i Muminki, na które każde dziecko reagowało z ogromnym entuzjazmem. Wg mnie warto – ja – muminoholiczka bawiłam się świetnie, Amelka również była zachwycona, Adam może nieco mniej, ale nie narzekał ;) To miejsce jest zupełnie różne od innych znanych nam parków, spokojne, wyciszające, atrakcje nie mają tysiąca bodźców i pomimo rozrywkowego charakteru tego miejsca, czuliśmy się zrelaksowani. I bardzo uszczęśliwieni spotkaniem z Muminkami. Czy każdy będzie tak samo uszczęśliwiony, jak my? Sami sobie musicie odpowiedzieć na to pytanie.
Ja bym tam pojechała choćby już. Z Zuzią, może bym ją wreszcie zachęciła do Muminków. No bo jak mozna nie kochać ich wszystkich?
Może by je polubiła :) My zaczęliśmy jednak od książek :)
My Muminki bardzo lubimy i na wyspie bawiliśmy się na prawdę fajnie. Według mnie super miejsce, zresztą jak wiele w Skandynawii.
My tak samo. Świetne miejsce, a jak się trafi na piękną pogodę, to podwójnie ;)