Tokio – Akasaka – „nasza” dzielnica
W Tokio nocowaliśmy w dzielnicy Akasaka, w hotelu niczym nie wyróżniającym się spośród innych, poza recepcją obsługiwaną przez roboty. Był bardzo dogodnie położony – pomiędzy dwiema stacjami metra dwóch różnych linii, co ułatwiało nam poruszanie się po mieście.
Akasaka to dzielnica mieszkalno-handlowo-biurowa. W okolicach stacji metra (w całym mieście tak jest) jest mnóstwo sklepów, restauracji, barów. Im dalej, tym robi się spokojniej. Nie jest to dzielnica turystyczna, więcej tu miejscowych niż przyjezdnych. Bo nie ma tu niczego, co byłoby wielkim magnesem dla turystów. Ale to duży plus, bo po całym dniu w tłumie i hałasie, można było odpocząć i się wyciszyć. No i poobserwować zwykłe życie mieszkańców miasta.
Spacerując mniejszymi uliczkami zauważaliśmy niezwykłe „aranżacje” przy wejściach do domów i apartamentowców. Butelki z wodą mają odstraszać bezpańskie koty, które nie lubią odbić światła w wodzie. Chociaż prawdę mówiąc podczas całej wizyty w Japonii nie widzieliśmy ani jednego błąkającego się zwierzaka…
Przy stacji Akasaka znajduje się Harry Potter Cafe (wejście tylko na rezerwacje). Całe zejście do tuneli metra jest zaaranżowane w stylu harrypotterowskim, a w pobliskim teatrze wystawiano sztukę z tegoż uniwersum. Świetne miejsce dla fanów!
Spacerując po ulicach japońskich miast na pewno zauważy się witryny z plastikowymi potrawami – restauracje prezentują swoje dania, z cenami, napojami itd. Mnie zachwycało za każdym razem perfekcyjne wykonanie tych „makiet” – małe dzieła sztuki użytkowej ;)
Planując wyjazd do Tokio na pewno będziecie zastanawiali się, gdzie nocować, którą dzielnicę wybrać. Z pespektywy czasu, wiem, że dokonaliśmy dobrego dla nas wyboru. Mieliśmy blisko do metra, do autobusów, w okolicy było dużo knajpek i sklepów, a z drugiej strony wieczorami było bardzo spokojnie i mogliśmy odpoczywać po męczącym dniu. Dla nas Akasaka była idealna.
Z robotem łatwo było się dogadać? A tak poza tym jak robot to może mógłby mówić po polsku.
Łatwo, ale po angielsku :)