Dolny Manhattan
Kolejny dzień zwiedzania przeznaczyliśmy na Lower Manhattan. Zaczęliśmy od One World Trade Center i Ground Zero. Drapacz chmur ma wysokość 541 m i jest najwyższym budynkiem w Nowym Jorku. Stoi w strefie zero, w miejscu gdzie znajdował się World Trade Center do czasu zamachów w 2001r.
W miejscu fundamentów dwóch bliźniaczych wież zniszczonych 11 września 2001 r., znajdują się dwie bliźniacze olbrzymie fontanny – pomniki Pamięci Ofiar Zamachu. Całość robi olbrzymie wrażenie. Dopiero na miejscu można wyobrazić sobie skalę zniszczeń…
To kwitnące drzewo to Survivor Tree – Drzewo Przetrwania. Grusza cudem ocalała i została wyciągnięta spod zgliszczy budynków WTC.
Przeszliśmy przez cmentarz przy Trinity Church – wciśnięty pomiędzy wieżowce; z niesamowitym klimatem enklawy wśród betonu. Zajrzeliśmy do kościoła, ale wycofaliśmy się, ponieważ trwała msza. Za nami wyszedł ksiądz/pastor, przywitał się z nami i dał Amelce kolorowankę. Było nam bardzo miło :)
Następnie udaliśmy się na Wall Street – niby taka ważna, a niepozorna uliczka.
Na końcu ulicy widać Federal Hall – miejsce ważne dla amerykańskiej historii. To tu został zaprzysiężony na prezydenta Jerzy Waszyngton:
Zobaczone gdzieś po drodze:
Wśród wieżowców ukrywają się stare, zabytkowe właściwie kamienice:
Jest tu też niezwykła uliczka – Stone Street – zachowanych kilkadziesiąt starych kamienic, w których teraz mieści się mnóstwo knajpek. Idealne miejsce na lunch dla pracowników okolicznych biurowców.
Tutaj też znajduje się jeden z najstarszych budynków na Manhattanie – Fraunces Tavern – miejsce, w którym bywał Jerzy Waszyngton.
Odwiedziliśmy również słynnego byka, który wcale nie stoi na Wall Street, a na Broadway (wbrew powszechnym oczekiwaniom ;))
I przeszliśmy do pobliskiego Battery Park. Postawiono tutaj pomnik – zniszczoną, pogiętą kulę – przeniesioną spod WTC, po wrześniowym zamachu.
Stąd wyrusza się na wycieczki do Statuy Wolności. Jak już wspominałam, bilety kupiliśmy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem – zależało nam, aby wejść do środka Zielonej Damy i spojrzeć na miasto z jej korony ;)
Odebraliśmy wejściówki w odpowiednim okienku w Clinton Castle (jedynym zachowanym forcie w NY) i za tłumem podążyliśmy do statku, który zawiózł nas na wyspę.
Najpierw weszliśmy na platformę widokową, dostępną dla wszystkich zwiedzających. Rozpościerały się stąd niesamowite widoki na miasto…
Ellis Island:
Następnie przeszliśmy do wąskich schodów prowadzących do korony.
Ciekawe jest to, że okienka w koronie z daleka wyglądają na duże, a faktycznie są niewielkie – dorosła osoba zmieściłaby w nich głowę i niewiele więcej ;)
Gdy zeszliśmy na dół, obeszliśmy Statuę naokoło, pstryknęliśmy z setkę zdjęć w rozmaitych konfiguracjach ;) i udaliśmy się do statku, który zawiózł nas na Ellis Island.
Ellis Island to miejsce, w którym mieściło się centrum przyjmowania imigrantów przybywających do Stanów z Europy na przełomie XIX i XX wieku. Podczas trwania swojej działalności przewinęło się przez nie 12 milionów przyszłych Amerykanów. Teraz pełni rolę muzeum.
Po powrocie na Manhattan, skierowaliśmy się w okolice South Street Seaport– zabytkowego rejonu dawnego portu.
Skąd rozpościerał się wspaniały widok na Most Brookliński:
Poniżej latarnia morska – pomnik pamięci ofiar Titanica oraz plac zabaw, który z radością powitała nasza córka.
Charakterystyczne zbiorniki na wodę na dachach budynków:
Byliśmy już zmęczeni, ale zostało nam jeszcze jedno miejsce, bez którego nie wyobrażałam sobie wizyty w Nowym Jorku – Flatiron Building.
Zregenerowaliśmy siły i udaliśmy się jeszcze do Bryant Park – fajny park z darmowymi gazetami i książkami, dla dorosłych i dzieci. Przyjemne miejsce.
Rzuciliśmy okiem na gmach Nowojorskiej Biblioteki Publicznej (niestety już zamkniętej):
i dzień zakończyliśmy na parkowej karuzeli ;)
Poprzedni wpis: Hotele w USA
Następny wpis: W krainie Amiszów
Niczego sobie :)