Zanzibar zimą był chyba najpopularniejszym miejscem wypoczynku rodaków. Nie dość, że kusił fantastyczną pogodą i plażami, to jeszcze można było na niego polecieć bez testów i kwarantanny. Również i my skorzystaliśmy z zanzibarskiego słońca w lutym.

Wszystko co powinniście wiedzieć o Zanzibarze zebrałam TUTAJ.

Nasz tygodniowy pobyt spędziliśmy w hotelu Neptune Pwani Beach Resort. To ładny hotel położony w zadbanych ogrodach, tuż nad brzegiem oceanu, w miejscowości Pwani Mchangani.

Poniżej hotelowa recepcja:

Zabudowa hotelu to domki, w których znajdowało się najczęściej 6 pokoi dla gości. Z wielkim balkonem lub tarasem, który odwiedzały lokalne stwory:

Zadbany i zielony teren hotelu:

Na terenie hotelu znajdowały się dwa baseny, dwa bary i parę restauracji. Jedzenie było dobre, a obsługa przemiła i bardzo pomocna we wszystkim.

Gorące wieczory to to, czego nam bardzo w Polsce brakuje…

Poza korzystaniem z uroków hotelu i zwiedzaniem wyspy, oddawaliśmy się swoim pasjom – Adam fotografował ptaki (i inne zwierzaki) w hotelowym ogrodzie:

Parę razy zdarzył się nam się deszcz – jednak w tamtejszym klimacie nie jest to żadną przeszkodą – przez chwilę pada, a potem wszystko wysycha i dalej świeci słońce…

Gdy byliśmy w hotelu, czas relaksu dzieliliśmy pomiędzy basen a plażę. Jednak trzeba pamiętać, że na Zanzibarze są bardzo duże pływy i ocean znika na kilka godzin. Podczas naszego pobytu, woda na plażę powracała popołudniem. I wtedy mogliśmy pływać w ciepłym jak zupa oceanie. A o zanzibarskich pływach pisałam TUTAJ.

Bardzo nam było potrzeba takich chwil spokoju, wyciszenia, zapomnienia. Po całym pandemicznym roku miło było odstresować się w słońcu. I do tego właśnie Zanzibar jest idealny!

A miejsca, które zwiedzaliśmy podczas naszej wizyty na wyspie, pokażę wam w kolejnych postach.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mariola pisze:

Piękne krajobrazy. To świetne miejsce na relaks.

Patrycja Kumiszcza pisze:

Oj tak! Zdecydowanie :)