Varadero to nie Kuba
Varadero zostało uznane za jedną z najlepszych plaż na świecie według rankingu Trip Advisor’s Traveller’s Choice Awards w 2019 roku. Jest jednym z najbardziej znanych kubańskich kurortów i jednym z najstarszych. Pierwszy hotel zbudowano tu w 1915 roku. Swój rozkwit Varadero zawdzięcza Amerykanom, którzy w latach 30-tych aż do Rewolucji, chętnie spędzali tam swoje wakacje.
Obecnie to wielki kurort z mnóstwem hoteli międzynarodowych sieci o wysokim standardzie, który rocznie przyjmuje około miliona gości. Jest też miasteczko Varadero, gdzie mieszkają głównie Kubańczycy pracujący w strefie hotelowej. Jednak brakuje tam kubańskiej atmosfery. To nie jest Kuba, jakiej poszukujemy, jaką chcemy poznać. To Kuba wystawna, bogatsza o dofinansowanie z Europy i Kanady (głównie) i nieprawdziwa. Aby poznać prawdziwą Królową Karaibów, jak wyspa jest nazywana, trzeba udać się poza kurorty.
Spędziliśmy tydzień w fajnym hotelu, gdzie byczyliśmy się nad basenem, albo na pięknej plaży. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy przesiedzieli każdy dzień na leżaku. Każdego dnia wypuszczaliśmy się na mniejsze lub większe wycieczki. Byliśmy w Cardenas, na snorkowaniu na rafie, na snorkowaniu w niedalekich cenotach, na Półwyspie Zapata, w miasteczku Varadero i na rejsie do Cayo Blanco. Szybko i przyjemnie minął nam ten czas.
Poniżej trochę fotek z hotelu:
Plaże w Varadero są naprawdę piękne. Szerokie, z białym drobnym piaseczkiem, a woda turkusowa i długo płytka. Ideał.
Jednak najpiękniejsze były tamtejsze zachody słońca…
Jednego dnia popłynęliśmy katamaranami na snorkowanie na rafę:
Innego wybraliśmy się na snorkowanie nieco dalej od hotelu – na Playa Coral. Dojechaliśmy tam wynajętym autem z kierowcą. Na plaży spędziliśmy przyjemny czas podczas podglądania rafy koralowej.
Niedaleko od Playa Coral znajduje się inne fajne miejsce – Cueva de Saturno (Jaskinia Saturna). To cenote – rodzaj naturalnej studni z wodą powstałej w wapiennych skałach. W cenie wstępu można kąpać się w jaskini. Dostępne są łazienki, prysznice, jest tu też bar. Fajne miejsce na relaks. Należy jednak pamiętać, że woda w jaskini jest baaaardzo zimna ;)
Następnie z innym kierowcą dotarliśmy do małego nadmorskiego miasteczka Boca de Camarioca, gdzie spędziliśmy popołudnie z przemiłą rodziną polsko-kubańską.
Innym razem pojechaliśmy do miasteczka Varadero – tego autentycznego, zamieszkałego przez Kubańczyków. Jednak nie zachwyciło nas ono. Zajrzeliśmy do sklepów, do centrum handlowego, pokręciliśmy się po centrum i wróciliśmy do hotelu.
Nasz tydzień błogiego lenistwa spędziliśmy jak zwykle dość intensywnie ;) Dzięki temu jeszcze lepiej poznaliśmy Kubę, ale i odpoczęliśmy i naładowaliśmy baterie na zimę, która trwała w Polsce.