La Habana Vieja – Stara Hawana
La Habana Vieja to najstarsza dzielnica miasta, położona jest na cyplu wcinającym się w wody Zatoki Hawańskiej. Kiedyś pełniła najważniejszą rolę w mieście – ze swoimi pałacami, twierdzami i pięknymi placami była centrum wszystkich ważnych wydarzeń. To tutaj zatrzymywały się okręty w drodze pomiędzy Starym a Nowym Światem. Zabudowa dzielnicy składa się głównie z barokowych i neoklasycystycznych pałaców i kamienic, a ich liczbę szacuje się na 3000 – co sprawia, że jest to jedno z największych kolonialnych miast w tym regionie świata. Niestety po rewolucji Fidel Castro zaniedbał tę dzielnicę, kierując środki finansowe w inne rejony kraju i zabytkowe budynki zaczęły popadać w ruinę. Ale odkąd Stara Hawana została wpisana na listę UNESCO (w 1982 roku), wiele z pięknych pałaców zostało odrestaurowanych, a La Habana Vieja powoli odzyskuje swój dawny blask.
Nasz spacer po malowniczej dzielnicy Hawany zaczęliśmy od Plaza de San Francisco de Asis (Plac św. Franciszka z Asyżu) – jednego z najstarszych w mieście. Stoi przy nim Bazylika św. Franciszka z Asyżu. Z trzech stron otaczają go odrestaurowane kamienice i pałace, a z czwartej- budynek terminalu morskiego. Ciekawostką jest, że znajduje się tam ławeczka z posągiem Fryderyka Chopina :)
Stamtąd przeszliśmy na XVI-wieczny Plaza Vieja (Stary Plac) – obecnie pięknie odrestaurowany. Kiedyś odbywały się na nim korridy i rozmaite imprezy miejskie, był tam także targ niewolników.
Stamtąd wąskimi uliczkami doszliśmy do Placu Katedralnego. Catedral de la Virgen María de la Concepción Inmaculada de La Habana (Katedra Najświętszej Marii Panny Niepokalanego Poczęcia, zwana też Katedrą św. Krzysztofa) zajmuje centralne miejsce placu. Jej piękna barokowa fasada przyciąga wzrok i zachwyca. Niestety nie udało nam się jej zobaczyć od środka – była zamknięta.
Ostatnim ważnym i przy tym najstarszym placem Hawany jest Plaza del Armas (Plac Broni), który od XVI wieku służył jako miejsce ćwiczeń wojskowych. Mieści się przy nim Pałac Gubernatora oraz inne ważne siedziby dawnych urzędów. Ważnym miejscem dla hawańczyków jest El Templete – przypominający grecką świątynię budynek upamiętnia podpisanie przez Kolumba aktu założycielskiego miasta w 1519 roku. Tuż obok niego rośnie drzewo – puchowiec (któryś z kolei), pod którym wg tradycji akt ten został podpisany.
Jednak najprzyjemniejsze jest zagubienie się po prostu w labiryncie malowniczych uliczek. Pomimo tego, że budynki są zniszczone, to nadal zachwycają. Zaglądaliśmy na podwórka, wchodziliśmy do sklepów, słuchaliśmy muzyki w mijanych knajpkach, przyglądaliśmy się życiu zwykłych hawańczyków…
W Starej Hawanie jest mnóstwo knajpek i barów. Możemy polecić wam dwie restauracje, w których jedliśmy obiady. Pierwszą z nich jest La Calesa Real na Calle Compostela – poprzecznej do deptaku Obispo. Tutaj jedliśmy pyszną kubańską potrawę la ropa vieja (stara szmata) – wygląda i nazywa się nieszczególnie ładnie, ale jest naprawdę smaczna – to długo duszona, szarpana wołowina z warzywami i sosem pomidorowym.
I drugą knajpką jest O’Reilly 304 na ulicy O’Reilly pod numerem 304 ;) Tutaj pyszna kuchnia światowa. Polecamy, fajne klimatyczne miejsce z pysznym jedzeniem.
Na ulicy O’Reilly znajduje się także dom Victora Hugo – Casa Victor Hugo – zajrzeliśmy tylko na dziedziniec:
Zaglądaliśmy do różnych sklepów i na stragany:
Na popularnym i głównym deptaku La Habana Vieja – Calle Obispo znaleźliśmy aptekę – to Drogeria Johnson. Pomimo zabytkowego, XIX-wiecznego wnętrza, nadal funkcjonuje jako zwykła apteka.
Ale na Calle Teniente Rey trafiliśmy na Muzeum Farmacji – Museo de la Farmacia Habanera – przepiękne wnętrza!
Pisałam już o restauracjach, ale nie wspomniałam o barach. W Hawanie odwiedzić trzeba przynajmniej dwa – La Floridita i La Bodeguita del Medio.
La Floridita znajduje się na samym końcu (lub początku, zależy jak patrzeć ;)) Calle Obispo, przy skrzyżowaniu z Avenida de Bélgica. To zabytkowy bar i restauracja, która otwarta została w 1817 roku – ma przeszło 200 lat! Słynie z pysznego drinka daiquiri. I choć nie tam został wynaleziony, tam został rozsławiony. Jego wielkim wielbicielem był Ernest Hemingway, któy spędził na Kubie 20 lat – jak głosi legenda, potrafił w krótkim czasie wypić 16 podwójnych daiquiri. Jego ulubione miejsce w barze zajmuje teraz postać pisarza wykonana z brązu. Bar ma tak fajną atmosferę, że byliśmy tam dwukrotnie :)
Drugim barem, który trzeba koniecznie odwiedzić jest La Bodeguita del Medio na Calle Empedrado – tu z kolei Hemingway wpadał na mojito, ale to, że był tak częstym bywalcem jak Floridity jest poddawane w wątpliwość. Uznaje się, że to tu powstał słynny drink mojito, serwowany w barze od początku jego istnienia, czyli od 1942 roku.
Wybraliśmy się także na jeszcze jedną przejażdżkę old mobilem. Tym razem wyruszyliśmy z Parque Central, objechaliśmy kawał miasta i wróciliśmy w to samo miejsce. To naprawdę super przeżycie – samochody są piękne, a miasto oglądane z takiej perspektywy zupełnie inaczej się odbiera. Koniecznie tego spróbujcie!
Tuż obok Parque Central wznosi się wielki gmach Kapitolu – El Capitolio. Wzorowany na waszyngtońskim Kapitolu budynek jest uznawany za jeden z najważniejszych pałaców świata, a jego kopuła jest trzecią co do wielkości. Obecnie jest on siedzibą ministerstw i biur rządowych.
A naprzeciwko Kapitolu znajduje się rząd ładnych, kolorowych kamieniczek, które pojawiają się na wielu zdjęciach z Hawany:
Paseo de Marti, przy którym stoi Kapitol, zaraz za Parkiem Centralnym, rozdziela się na dwie drogi, pomiędzy którymi poprowadzono ładny deptak – Paseo de Prado. Ulice te stanowią granicę dzielnic La Habana Vieja i Barrio Chino. Wzdłuż ulic wznoszą się piękne, ale zniszczone pałace…
Stara Hawana to naprawdę piękne miejsce. Pełne kolorowych kolonialnych kamienic, wąskich uliczek, na których parkują amerykańskie samochody z lat 50-tych, pełne gwaru i muzyki, a także smakowitych zapachów dochodzących z mnóstwa restauracji. To takie muzeum pod gołym niebem, skansen czasów kolonialnych, a spacer po Starej Hawanie to prawdziwa podróż w czasie. Dla mnie to najciekawsze i najpiękniejsze miejsce, które widziałam na Kubie. Magiczne, nostalgiczne, tęskniące za czasami świetności, ale nadal dumne i piękne, pomimo nadgryzienia przez czas…