Park Narodowy Khao Sok w Tajlandii
Park Narodowy Khao Sok uważany jest za najstarszą dżunglę świata. Jej wiek szacuje się na 160 milionów lat. Znajduje się on w południowo-zachodniej części Tajlandii i obejmuje obszar o powierzchni blisko 740 km2. Jego usytuowanie w wąskim przesmyku lądu pomiędzy Zatoką Tajlandzką, a Morzem Andamańskim stanowi dogodny przystanek w drodze z Bangkoku czy Hua Hin do Krabi i na Phuket. My spędziliśmy tam zaledwie parę godzin – podczas rejsu po jeziorze, właśnie w drodze do Krabi.
Po dotarciu na przystań w Ratchaprapha nad jeziorem Cheow Lan, zostaliśmy wraz z innymi turystami zabrani na pokład klasycznej tajskiej łodzi. Było bardzo przyjemnie – wiatr od wody dawał ochłodę w upalny dzień, widoki jak z bajki…
Jezioro to nie powstało naturalnie, tylko na wskutek działalności człowieka – ogromne połacie ziemi zostały zalane wodą podczas budowy tamy w 1982 roku. Jednak po wielu latach wygląda ono bardzo naturalnie, przyroda ogarnęła je swoją opieką i stało się pięknym tłem dla prastarej dżungli.
W dżungli Khao Sok żyje mnóstwo gatunków zwierząt, w tym wiele zagrożonych wyginięciem. Jeśli ma się szczęście można tu spotkać tygrysy, lamparty, makaki, gaury, niedźwiedzie malajskie, gibony i tysiące ptaków, w tym niezwykłe dzioborożce…
Największe wrażenie robią wystające z wody wysokie wapienne ostańce:
W Khao Sok wielu turystów wynajmuje proste domki na wodzie – takich ośrodków jest mnóstwo. Nocowanie na wodzie jest na pewno fajną przygodą, my jednak udaliśmy się w dalszą drogę do Krabi.
Kolejne parę dni spędziliśmy w znanym kurorcie w okolicach Krabi- Ao Nang. Mieszkaliśmy w przyjemnym hotelu położonym w odległości niedługiego spaceru od plaży – Krabi Cha-Da Resort. Tuż obok był meczet, z którego codziennie rano dobiegały nas modlitwy i podrywały na nogi :)
Plaża w Ao Nang nas nie zachwyciła – nie jest zbyt czysta, (jak to przeważnie z plażami miejskimi bywa), ale to miasteczko stanowiło dobrą bazę wypadową do zwiedzania okolic. Spędziliśmy w nim niewiele czasu, głównie spacerując wieczorami, jedząc kolacje w którymś z licznych lokali, robiąc zakupy w sklepach z pamiątkami, korzystając z salonów masażu, gdzie masażyści dokonywali cudów z naszymi obolałymi i zmęczonymi podróżą plecami :)
CDN
Wasza Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.