Paryż z dzieckiem w cztery dni, cz.1
Amelka marzyła o zobaczeniu wieży Eiffla. Mówiła o tym od długiego czasu. Nie chciała nowej zabawki, nie chciała zwierzaka – chciała zobaczyć wieżę Eiffla. Wiosną udało nam się zarezerwować bilety do Paryża w bardzo fajnej cenie (300 zł/os. w obie strony) na jeden z wrześniowych weekendów. No i polecieliśmy – podarować córce prezent na urodziny – wieżę Eiffla :)
Pierwsze popołudnie spędziliśmy na Montmartrze. Zajrzeliśmy do bazyliki Sacre Coeur, posiedzieliśmy na schodach oglądając uliczne występy i przepiękną panoramę miasta, przespacerowaliśmy się klimatycznymi uliczkami dzielnicy artystów.
Pouczeni relacjami mniej lub bardziej znajomych osób – że są gigantyczne kolejki do wejścia na wieżę – rano, o 9:00 byliśmy już przy kasach. Jakieś 10 minut stania w kolejce i uzbrojeni w bilety udaliśmy się do wind. Amelka była zachwycona – samą wieżą, widokami, windami, wysokością. Zjechaliśmy na dół, zaliczywszy wszystkie dostępne poziomy, a dziecko mówi – jedno moje marzenie się spełniło, ciekawe kiedy spełni się następne? – a jakie to marzenie? – zobaczyć wieloryba! Obawiam się, że z tym marzeniem możemy mieć większy problem niż z wieżą ;)
Wjechaliśmy na Łuk Triumfalny (dzieci, osoby starsze i niepełnosprawne mogą korzystać z windy), skąd po raz kolejny zachwycaliśmy się widokami.
Przespacerowaliśmy się po ogrodach Tuileries i zwiedziliśmy muzeum Orsay.
Spacerowaliśmy po Dzielnicy Łacińskiej, gdzie wśród setek restauracji wybraliśmy miejsce na obiad i odpoczywaliśmy po zwiedzaniu.
Wieczorny rejs po Sekwanie okazał się wspaniałym zakończeniem dnia. Cudne widoki i pięknie oświetlone zabytki.
Ta restauracja posłużyła jako wzór restauracji z filmu Ratatuj:
Późnym wieczorem wróciliśmy do hotelu i zakończyliśmy kolejny dzień pełen wrażeń.
CDN
piękne zdjęcia…życzę małej podróżniczce żeby jej kolejne marzenie również się spełniło
Już się spełniło – podczas kwietniowej podróży do USA :) Ale dziękujemy za życzenia, przyjmujemy je a conto kolejnych marzeń ;)