Lipno nad Vltavou
Lipno nad Wełtawą (Vltavou), to miejscowość turystyczna, wypoczynkowa, składająca się – mam wrażenie – z samych apartamentów na wynajem, pensjonatów i hoteli. Leży nad brzegiem Zbiornika Lipnowskiego – największego sztucznego zbiornika wodnego w Czechach. Został on utworzony poprzez spiętrzenie wód rzeki Wełtawy. Spędziliśmy tu naszą tegoroczną majówkę.
Lipno ma wiele do zaoferowania – pisałam o tym TUTAJ. Można tu popływać, pożeglować, zimą – pojeździć na nartach, ma świetne wielokilometrowe ścieżki rowerowe, ma fantastyczną i nietuzinkową atrakcję – Ścieżkę nad Koronami Drzew. A na dodatek leży w pięknym regionie – w górach Szumawa, a wokół ma piękne, zabytkowe miasta i miasteczka np. Czeski Krumlow. My nie nudziliśmy się ani chwili.
Wynajęliśmy apartament w ośrodku Landal Marina Lipno. Mieliśmy do dyspozycji mieszkanie z dwoma sypialniami, wielkim salonem, kuchnią z jadalnią i łazienką. Ze względu na psa, wybraliśmy apartament na parterze i bez schodów. Miał bezpośrednie wyjście na trawnik, a z drugiej strony – na parking. W ośrodku można wypożyczyć rower, czy łódkę, można zjeść w restauracji, wypić kawę, czy drinka w barach, można zjeść lody, latem można – wykąpać się w jeziorze, poza sezonem – w aquaparku, a dzieciaki mogą się bawić na jednym z kilku placów zabaw (również krytym). Zaraz obok jest supermarket, wyciąg krzesełkowy, informacja turystyczna, kilka innych knajpek i sklepów. Toteż wszystko czego potrzebowaliśmy – mieliśmy pod nosem ;) Bardzo nam się to miejsce podobało, a na dodatek było wyjątkowo psiolubne :)
Tuż obok była tama wodna z elektrownią, która spiętrzała i regulowała wody Wełtawy:
W najbliższej okolicy były dwa ciekawe miejsca do odwiedzenia – piękny klasztor w miejscowości Vyssi Brod (nie dotarliśmy tam) oraz zamek w Rozmberku nad Vltavou. Pojechaliśmy tam któregoś wieczora na spacer. Miejscowość okazała się bardzo malownicza i całkiem zdominowana przez wielki zamek:
Miasteczko było akurat gruntownie remontowane, toteż myślę, że w przyszłym roku będzie z niego śliczne cacuszko. Nad rzeką czynna była przyjemna knajpka – żałowaliśmy, że byliśmy najedzeni, bo aż się chciało przysiąść i wciągnąć knedlika ;)
A na dodatek, podczas naszego pobytu, cała okolica kwitła na żółto milionami mniszków lekarskich (mleczy) – było to zjawiskowe!
CDN
Wasza Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.