Saranda – kurort na Riwierze Albańskiej
Podczas pobytu na Korfu wybraliśmy się na zorganizowaną wycieczkę do Albanii, którą wykupiliśmy u rezydenta – tak było najłatwiej ;) Albania była nam już odrobinę znana z krótkiego wypadu sprzed paru lat i chcieliśmy zweryfikować nasze poprzednie spostrzeżenia…
Naszym celem była Saranda, duży nadmorski kurort nad Morzem Jońskim. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy promem z miasta Korfu w kierunku Albanii. Po godzinie zeszliśmy na ląd i z zaciekawieniem rozglądaliśmy się wokół. Miasto sprawia przyjemne wrażenie, jest czysto, tereny wzdłuż plaży są zadbane, a sama plaża choć kamienista też wyglądała zachęcająco.
Pierwszym naszym przystankiem był Butrint, do którego docieramy po małej przerwie na mrożoną kawę i pyszne ciastko.
Butrint to stanowisko archeologiczne, oddalone od Sarandy o 25 km, wpisane na listę UNESCO. W starożytności było miastem greckim, następnie zostało przejęte przez Rzymian, a w średniowieczu wpadło w ręce Turków z Imperium Osmańskiego.
Pomimo upału, spacer wśród starożytnych ruin był przyjemny, wielkie eukaliptusy i drzewa laurowe dawały przyjemny cień i chłód. Przewodniczka pokazywała nam poszczególne budowle, wskazywała na różnice pomiędzy budowlami z czasów greckich, a tymi z czasów rzymskich. Mijaliśmy łaźnie, dobrze zachowany amfiteatr, bazylikę, gimnazjon, i tak dalej i tak dalej, aż wreszcie dotarliśmy do muzeum, sprzed którego rozpościerał się bajeczny widok na okolicę.
W oddali widać pozostałości twierdzy weneckiej:
Wróciliśmy do Sarandy, gdzie mieliśmy czas wolny na samodzielne zwiedzania miasta lub plażowanie.
Saranda nas nie zachwyciła, ale okazała się miastem zadbanym i całkiem przyjemnym. Niestety większość uroku zabiera jej architektura – nieładne wysokie bloki, ściśle postawione koło siebie. Ale spacer nadmorską promenadą był bardzo miły, mogliśmy napić się kawy, zjeść obiad, pomoczyć w wodzie, korzystać z ostatnich letnich dni…
W centrum miasta natrafiliśmy na jakieś ruiny – okazało się to pozostałości po synagodze:
Zjedliśmy także przepyszny obiad składający się między innymi z zapiekanych małży, z których słynie Saranda. Niebo w gębie!
Ostatnim naszym przystankiem i miejscem, które zwiedziliśmy była twierdza Lekuresi, górująca nad miastem. Wzniesiona została w XVI w. na rozkaz sułtana Sulejmana Wielkiego. Obecnie mieści się tam restauracja, a z tarasów rozpościerają przepiękne widoki:
Wycieczka była ciekawa i tyle. Zobaczyliśmy ładniejszą niż kiedyś stronę Albanii, choć nadal nie zachwycającą. Spędziliśmy dzień na spokojnym zwiedzaniu okolic Sarandy, na zwiedzaniu miasta, które choć nas nie oczarowało (jak większość kurortów), może być dla wielu osób dobrym miejscem na wakacyjny wypoczynek. Jest tu długa (kamienista) plaża, sporo lokali gastronomicznych i rozrywkowych, mnóstwo nowo wybudowanych hoteli i apartamentowców, a w okolicy parę ciekawych miejsc do zobaczenia. Choć to nie nasza bajka, myślę, że innym może się podobać :)
Wasza Patrycja
Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.