Nie ma takiego miasta Londyn…
Są miasta, do których się wraca, których nie da się zwiedzić na jeden raz, po których jest przesyt i trzeba odpocząć, żeby za jakiś czas zatęsknić… Takimi miastami są na przykład Paryż, Berlin i Londyn. I o wizycie w ostatnim z wymienionych chcę wam opowiedzieć. A dlaczego? Dlatego, że czuję iż przyszła pora na powrót. I do Rzymu, i do Berlina też, ale o nich innym razem ;)
To był nasz kolejny pobyt w stolicy Wielkiej Brytanii. Tym razem z córką i na zaproszenie przyjaciół mieszkających na miejscu. Na weekend.
Co można zobaczyć przez weekend w Londynie z kilkuletnim dzieckiem? Sporo!
Lot z Polski jest bardzo krótki – zanim Amelka zdążyła zacząć się nudzić, byliśmy już na miejscu. Można upolować bilety w naprawdę niskich cenach – nas przelot w obie strony kosztował ok. 150 zł/3 os.. Dojazd z lotnisk, na które latają tanie linie, do centrum nie jest żadnym problemem, bowiem działa tu kilka shuttle busów. Z kolei w Londynie wszędzie dotrzemy metrem.
London Eye – znany z filmów, gigantyczny diabelski młyn stojący w centrum miasta tuż nad Tamizą. Ma 135 m wysokości i składa się 32 kapsuł pasażerskich. Kapsuły poruszają się bardzo powoli, pełny obrót koła trwa 30 minut. I jest to 30 minut pełne wrażeń. Widoki zapierają dech, trochę trzęsą się nogi ze strachu, gdy „wagonik” znajduje się na samej górze – na pewno nie jest to atrakcja dla osób z lękiem wysokości! Przeżycie fantastyczne i obowiązkowe!
Budowlą, którą Amelka znała z bajek dla dzieci np. Auta 2 i różnych książek jest Big Ben. Sprawiło jej dużą radość to, że zobaczyła go na własne oczy :)
Miejscem, w którym spędziliśmy pół dnia i żałujemy, że tylko tyle, jest Muzeum Historii Naturalnej. Muzeum liczy 70 milionów eksponatów! Wspaniała jest galeria dinozaurów, wspaniały dział z największymi ssakami. Wiele eksponatów jest interaktywnych, można ich dotknąć, przeprowadzić eksperyment. Koniecznie musicie tam zajrzeć, a my wrócić!
Duuużo czasu spędziliśmy w największym sklepie z zabawkami na świecie – Hamleys, gdzie między innymi obejrzeliśmy przedstawienie kukiełkowe, zjedliśmy lody, zrobiliśmy zakupy i poznaliśmy kilka zabawkowych nowinek. Warto tam zajrzeć, nawet jeśli nie planuje się zakupów (o ile dziecię na to pozwoli ;)).
Zjedliśmy obowiązkową rybę z frytkami, pobawiliśmy się na placach zabaw w paru pięknych parkach w dzielnicach oddalonych od centrum, zaglądaliśmy do czerwonych budek telefonicznych i zachwycaliśmy się piętrowymi autobusami…
Piękny park St. James, z wieloma pięknymi wodnymi ptakami…
…w którym łyski można karmić jak gołębie :)
No i zobaczyliśmy codzienną zmianę warty przed Pałacem Buckingham. Bardzo głośną, żywiołową, kolorową i tłumną. Ale robiącą wrażenie – szczególnie na dzieciach ;)
Nasz weekend był leniwy, dużo czasu spędziliśmy w parkach, goniąc miejscowe wiewiórki, a piękna wiosenna pogoda temu sprzyjała. Amelka miała wtedy około 4,5 roku, więc interesowały ją inne sprawy niż na przykład teraz. I dlatego myślimy o powrocie do Londynu, aby zobaczyć miejsca, które wtedy ominęliśmy ze względu na jej wiek, a które teraz na pewno ją zachwycą. Poza tym marzy ona o wizycie na dworcu King’s Cross – na peronie 9 i 3/4 znanym z książek o Harrym Potterze… :)
Londyn to wyjątkowe miasto! Masz rację, warto tam co pewien czas wracać. Byłam kilka lat temu i już mi się tęskni. Chętnie odwiedziłabym miejsca, na które wtedy nie starczyło czasu. Zazdroszczę pobytu :)
My myślimy o powrocie, ponieważ córka jest starsza i będzie zaciekawiona innymi miejscami…
Obowiązkowym punktem dla małej Potteromaniaczki powinno być Studio Warner Bros w Londynie :)
Już za kilka dni tam będziemy – zapraszam na relację na naszym FB :)