– 8 milionów cegieł… Ciekawe jak to policzyli – myślałam patrząc na potężny budynek, stojący na skraju sztokholmskiej wyspy Kungsholmen. Weszłam na dziedziniec Stadshuset (ratusz miejski), wysokie ceglane mury częściowo pokryte zielonym bluszczem oplatającym ściany i dodającym nieco świeżości surowej architekturze, wznosiły się wysoko i przesłaniały poranne słońce. W jednym rogu dużego dziedzińca rosło drzewo. Patrząc na nie wyobrażałam sobie jak jesienią pomarańczowo-złote kolory jego liści stapiają się w jedno z ceglastością ścian. Dziesiątki turystów robiło pamiątkowe zdjęcia, młodzi pstrykali selfie na tle malowniczych krużganków skąpanych w słońcu, kilka osób czytało przewodniki, starszy pan przyglądał się papierowej mapie (prawdziwy oldschool w obecnych czasach), większość miała w dłoniach smartfony… Siedziałam na schodach i czekałam na wejście do środka budynku, obserwując toczący się przed moimi oczami turystyczny spektakl, oglądany w każdym popularnym miejscu, na całym świecie…

Gwar rozmów mnóstwa turystów z całego świata zniknął i zamienił się w jeden donośny głos przewodnika. Weszliśmy na wewnętrzny dziedziniec budynku. To tutaj odbywa się doroczny bal laureatów Nagrody Nobla. Próbuję wyobrazić sobie światła, muzykę, dekoracje, balowe suknie pań, smokingi panów, ale surowe i puste wnętrze mi na to nie pozwala. Przechodzimy do kolejnych sal. Każda jest inna, każda wyjątkowa, piękne sufity, piękne freski, obrazy, rzeźby, meble. Ostatnią salą jest Sala Złota. Jej ściany wyłożone są milionami złotych i szklanych płytek, które tworzą sugestywne obrazy. Było dość ciemno, ale dzięki temu mogłam podziwiać przepiękną grę świateł pochodzących z lamp, migoczących, błyszczących, odbijających się w maleńkich połyskliwych kafelkach.

Po wyjściu z budynku, skierowaliśmy się nad wodę, do ogrodu ratuszowego. Usiadłam na skraju nabrzeża, oparłam plecami o murek i relaksowałam się w ostatnich promieniach letniego słońca. Zerkałam na Amelię, hasającą pomiędzy klombami i biegającą od fontanny do fontanny, przyglądałam się kajakom przepływającym obok mnie, próbowałam odnaleźć na przeciwległym brzegu sylwetkę hotelu, w którym nocowaliśmy kilka lat temu, ale najwięcej czasu spędziłam podziwiając Gamla Stan (sztokholmską starówkę), przeglądającą się w migoczącej wodzie…

Info praktyczne: KLIK

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *