Marzyliśmy od lat o tym, aby zobaczyć wieloryby w ich naturalnym środowisku.  Delfiny nam się przytrafiły parę razy, ale wieloryby nigdy. Planując urlop na wschodnim wybrzeżu USA postanowiliśmy udać się do Bostonu i spróbować „zapolować” tam na te piękne morskie ssaki.

Do Bostonu dotarliśmy z Nowego Jorku rejsowym autobusem. Greyhound to firma przewozowa obsługująca trasy dalekobieżne, międzymiastowe (jak nasz nieistniejący już Polski Bus). W ciągu jakichś 4 godzin byliśmy w centrum Bostonu (koszt biletu ok. 40$/os., rezerwowaliśmy internetowo). Sam niedługi pobyt w mieście opiszę w osobnym poście, a teraz opowiem wam, jak to było z tymi wielorybami…

Jeszcze w Polsce zarezerwowaliśmy sobie rejs z New England Aquarium Whale Watch (koszt ok. 50$/os., dziecko ok. 30$) – STRONA WWW.

Rankiem, o ustalonej godzinie stawiliśmy się na nabrzeżu. Statek wyruszający w rejs był większy niż się spodziewaliśmy. Miał dwa pokłady, w każdym część zamkniętą klimatyzowaną oraz otwartą. Komfort podróży był znakomity :)

Widok na centrum Bostonu z wody był imponujący:

Po wyjściu z portu płynęliśmy jakieś 2,5 godziny, na początku obserwując wybrzeże Massachusetts, a potem oglądający już tylko fale oceanu. Podczas całej drogi nasza załoga opowiadała nam ciekawostki z życia wielorybów, pokazywała modele tych zwierząt, przybliżała anatomię i uczyła rozpoznawać gatunki. Bardzo to było ciekawe i przydatne.

Gdy dopłynęliśmy na miejsce – obszar, gdzie wieloryby przebywają, zaczęło się pełne ekscytacji obserwowanie. Wolno krążyliśmy i wypatrywaliśmy zwierząt. Pierwszy zobaczony wieloryb to był szał i olbrzymia radość:)

Okazało się, że wieloryby tego dnia były mało ruchliwe i głównie spały unosząc się na wodzie – wyglądały jak pływające kłody drewna :)

Ale ostatecznie widzieliśmy kilkanaście humbaków i płetwala karłowatego – ciężko stwierdzić czy był jeden, czy parę, bo był bardzo ruchliwy i trzymał się dość daleko od statku. Płetwal karłowaty ma charakterystyczną płetwę grzbietową – trochę jak rekinią:

A tak wyglądała większość naszych humbaków ;)

Byliśmy przeszczęśliwi, że udało nam się zobaczyć tyle zwierząt, pomimo tego, że lato to nie najlepszy czas na obserwację. Na pewno, gdy tylko nadarzy się okazja, powtórzymy wyprawę „na wieloryby”. Emocje są olbrzymie, a zwierzęta te niewiarygodnie wielkie i piękne…

Gdybyście zastanawiali się, czy warto wybrać się w taki prawie całodzienny rejs, to powiemy wam, że zdecydowanie tak! Wrażenia, gdy widzi się takiego olbrzyma z bliska, gdy machnie ogonem, albo wypuści fontannę wody oddychając, są niezapomniane. A w Bostonie (i całym Massachusetts) wieloryby można obserwować cały rok – latem jest ich mniej niż np. wiosną, ale jak widać – też są. A organizator rejsu daje gwarancję zobaczenia wieloryba – gdyby jednak nie, to zapewnia kolejny darmowy whale watching :)

CDN

Wasza Patrycja

Przypominam o naszym profilu na Facebooku i Instagramie – jest tam jeszcze więcej nas i naszych podróży.

Poleć:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *